Celem armii Stanów Zjednoczonych jest pokazanie na ćwiczeniu Anakonda-16, że stoi ramię w ramię z Polską, jej narodem i armią oraz całym NATO - powiedział szef sztabu wojsk lądowych USA gen. Mark Milley.
- Armia Stanów Zjednoczonych, jak i Stany Zjednoczone mają jeden cel, który chcą osiągnąć podczas tych ćwiczeń. Chcą pokazać, że stoją ramię w ramię z Polską, ramię w ramię z narodem polskim, ramię w ramię z armią polską i w końcu – ramię w ramię z Sojuszem Północnoatlantyckim po to, aby każdy kraj był wolny i niepodległy – zadeklarował Milley w warszawskim Rembertowie podczas uroczystości rozpoczęcia tegorocznego ćwiczenia Anakonda.
Armia Stanów Zjednoczonych, jak i Stany Zjednoczone mają jeden cel, który chcą osiągnąć podczas tych ćwiczeń. Chcą pokazać, że stoją ramię w ramię z Polską, ramię w ramię z narodem polskim, ramię w ramię z armią polską i w końcu – ramię w ramię z Sojuszem Północnoatlantyckim po to, aby każdy kraj był wolny i niepodległy gen. Mark Milley
Jak zauważył, Europa od ponad 70 lat pokazuje, "jak pokój i dobrobyt mogą się rozwijać w zgodzie z praworządnością, otwartym społeczeństwem, poszanowaniem praw człowieka i wolności wyznania, i poglądów politycznych, co jest prawem wszystkich obywateli". - Stany Zjednoczone oczywiście podzielają te wartości, ponieważ leży to w naszym wspólnym interesie, i chcemy bronić tych wartości dla przyszłych pokoleń. My, armia Stanów Zjednoczonych, jesteśmy zdeterminowani, by wziąć w tym udział – powiedział Milley. Podkreślił, że sojusznicy muszą wzmocnić wspólną obronę i być w stanie odstraszać potencjalnego agresora. - Rząd Stanów Zjednoczonych i moi przełożeni zdecydowali o zwiększeniu obecności armii Stanów Zjednoczonych w Europie. Zwiększamy dyslokację ciężkiego sprzętu w tym regionie, polepszamy naszą infrastrukturę, organizujemy dużo ćwiczeń wojskowych i szkoleń wraz z naszymi partnerami. Sukces tych wysiłków będzie widoczny przede wszystkim podczas ćwiczenia Anakonda – powiedział Milley. - Nikt nie powinien mieć wątpliwości co do zaangażowania Stanów Zjednoczonych w pokój i bezpieczeństwo w Europie – powiedział z kolei dowódca amerykańskich wojsk lądowych w Europie gen. broni Ben Hodges. Podkreślił, że US Army wydzieliła do udziału w ćwiczeniu wielu żołnierzy, także Gwardii Narodowej, i znaczne ilości sprzętu. - Innymi słowy, całe wojska lądowe USA są zaangażowane w ćwiczenie Anakonda. Już teraz wyciągamy wnioski dotyczące logistyki, interoperacyjności, struktur dowodzenia w środowisku międzynarodowym – dodał.
Natomiast kierownik ćwiczenia, dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. broni Marek Tomaszycki podkreślił, że Anakonda stanowi największy sprawdzian zgrania i reakcji wojska na współczesne zagrożenia. - Anakonda-16 jest najważniejszym ćwiczeniem sił zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej, z udziałem kontyngentów narodowych ponad połowy krajów NATO oraz krajów partnerskich. Tegoroczna edycja będzie ćwiczeniem sojuszniczym, skoncentrowanym na budowaniu bezpieczeństwa w transparentny sposób – powiedział Tomaszycki. Dodał, że ćwiczenie będzie sprawdzianem współdziałania w wielu wymiarach, m.in. z układem pozamilitarnym oraz pododdziałami obrony terytorialnej.
Hodges w Wilnie
Wcześniej w poniedziałek w Wilnie dowódca sił lądowych USA w Europie gen. Ben Hodges oświadczył, że Europa Środkowa i Wschodnia potrzebuje nie symbolicznych, lecz rzeczywistych sił odstraszających Rosję.
Amerykański dowódca mówił o tym podczas odbywającej się w stolicy Litwy konferencji na temat obecności NATO w tej części Europy. - Odstraszanie wymaga rzeczywistych sił, które zmusiłyby dowolnego przeciwnika do uznania, że "to może nam się nie udać" bądź "nie chcemy tego robić, gdyż straty będą zbyt duże" - powiedział Hodges. Zaznaczając, że społeczność międzynarodowa potrzebuje współpracy z Rosją, dowódca amerykańskich sił lądowych w Europie wskazał, iż obecnie jest to niemożliwe w dziedzinie wojskowej, gdyż "kraj ten ma szacunek jedynie wobec siły".
Rosjanie na południu
Generał Hodges przypomniał, że w Abchazji i Osetii Południowej stacjonuje około 7 tys. rosyjskich żołnierzy, tymczasem społeczność międzynarodowa niezmiennie uważa, że jest to terytorium Gruzji. Przypomniał także, iż około 20 tys. rosyjskich żołnierzy przebywa na ukraińskim Krymie zaanektowanym przez Rosję. Zauważył również, że w ubiegłym tygodniu na wschodzie Ukrainy, gdzie obowiązuje rozejm, podczas starcia z prorosyjskimi separatystami zginęło około 20 ukraińskich żołnierzy. Sytuację tę generał określił jako "poważne wyzwanie". Wyraził opinię, że warunkiem przezwyciężenia tego kryzysu jest zachowanie jedności Sojuszu Północnoatlantyckiego i zademonstrowanie gotowości do realizacji zobowiązań wobec sojuszników. Wileńska konferencja na temat skuteczności obrony i odstraszania, a także roli USA w zapewnieniu bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego została zorganizowana w ramach przygotowań do lipcowego szczytu NATO w Warszawie.
Amerykanie ze sprzętem
Już w Warszawie Hodges, który jest kierownikiem ćwiczenia Anakonda-16 ds. wojsk koalicyjnych, pytany o plany rozmieszczenia amerykańskiego sprzętu w Europie, odpowiedział: - Każda brygada będzie przyjeżdżała ze swoim sprzętem. To oczywiście znacząca inwestycja, wymaga to poniesienia kosztów, ale z drugiej strony to także okazja, by przećwiczyć przerzut całej brygady.
Każda brygada będzie przyjeżdżała ze swoim sprzętem. To oczywiście znacząca inwestycja, wymaga to poniesienia kosztów, ale z drugiej strony to także okazja, by przećwiczyć przerzut całej brygady gen. Ben Hodges
Dodał, że jednostki mają być przerzucane z USA do Europy, gdzie pododdziały brygady będą kierowane we właściwe miejsca dyslokacji. Zastrzegł, że dopóki lipcowy szczyt NATO nie podejmie konkretnych decyzji, nie może się wypowiadać o szczegółach lokalizacji. - Spodziewam się, że jej bataliony zostaną rozmieszczone w każdym z krajów bałtyckich, Polsce, Rumunii i Bułgarii – dodał. Zaznaczył przy tym, że jeden z batalionów powinien stacjonować w amerykańskiej bazie na południu Niemiec, trzeba będzie także wybrać miejsce na dowództwo brygady. Odnosząc się do relacji NATO-Rosja i możliwego wpływu ćwiczenia Anakonda na te stosunki, gen. Hodges zapewnił, że "sojusz chciałby, aby Rosja znowu stała się częścią społeczności międzynarodowej", co wymaga przejrzystości działań po stronie Rosji. - Rosja ma wciąż 7000 żołnierzy w Abchazji, Osetii Południowej, bez jakiejkolwiek podstawy prawnej, wciąż okupuje Krym, utrzymuje jednostki na wschodzie Ukrainy – mówił. - Polska zaprosiła Rosję w charakterze obserwatora, Rosja niestety odrzuciła to zaproszenie. Mam nadzieję, że zmienią zdanie, na pewno będą tu mile widziani – dodał.
Autor: mtom / Źródło: PAP