Słowa prezydenta USA o "wyzwoleniu" Iranu nie były zapowiedzią zmiany reżimu w Teheranie, lecz wyrazem solidarności z uczestnikami protestów - powiedział w piątek rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. Odniósł do wypowiedzi z czwartku, kiedy podczas wyborczego wiecu w Nowym Meksyku Joe Bidena powiedział: "Nie martwcie się, wyzwolimy Iran, oni sami siebie wyzwolą już wkrótce".
- Prezydent wyrażał swoją solidarność z protestującymi, tak jak to robił od samego początku - powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby podczas wirtualnej konferencji prasowej, wyjaśniając słowa prezydenta Joe Bidena. - Władze Iranu stają w obliczu problemów, które same sobie zgotowały, a my będziemy nadal szukać sposobów, by pociągać do odpowiedzialności ten reżim za sposób, w który traktuje własnych obywateli - dodał.
Pytany, czy Biały Dom ma jakieś informacje wskazujące na to, by władze w Teheranie miały wkrótce upaść, Kirby zaprzeczył.
Pytania o współpracę Iranu z Rosją
Irańskie władze oskarżały m.in. USA i Arabię Saudyjską o inspirowanie protestów po śmierci 22-letniej Mahsy Amini. Młoda kobieta zmarła w areszcie po tym, jak została zatrzymana przez funkcjonariuszy policji obyczajowej, którzy uznali, że chusta na głowie układa się zbyt luźno. Według "Wall Street Journal" Saudyjczycy ostrzegli Waszyngton o możliwym ataku Iranu na siły USA w Arabii i Iraku.
Kirby odmówił potwierdzenia doniesień CNN o tym, że dane amerykańskiego wywiadu wskazują, iż Iran stara się u Rosji o pomoc w pozyskaniu dodatkowych materiałów potrzebnych do stworzenia paliwa jądrowego. Telewizja podała, powołując się na źródło w amerykańskich służbach, że paliwo mogłoby posłużyć do użytku w reaktorach atomowych, a ostatecznie skrócić czas potrzebny Iranowi na stworzenie broni nuklearnej. Według CNN nie jest jasne, czy Rosja zgodziła się pomóc Iranowi.
Źródło: PAP