Prokurator generalny USA William Barr ocenił w poniedziałek, że "zabójstwo przez saudyjskiego oficera trzech Amerykanów w bazie wojskowej na Florydzie w grudniu ubiegłego roku było aktem terroru".
William Barr przekazał, że po śledztwie w sprawie zabójstwa trzech Amerykanów w bazie wojskowej na Florydzie w grudniu 2019 roku, zdecydowano się wydalić ze Stanów Zjednoczonych 21 saudyjskich kadetów.
- Wielu z nich miało kontakt z dziecięcą pornografią i posiadało dżihadystyczne i antyamerykańskie materiały - wyjaśnił prokurator generalny USA.
Żadnego z kadetów nie oskarżono o posiadanie informacji o planowanym ataku, który Barr nazwał aktem terrorystycznym, motywowanym "ideologią dżihadyzmu". Nie ma też dowodów, by którykolwiek z Saudyjczyków w bazie na Florydzie pomagał zamachowcowi.
- W trakcie śledztwa dowiedzieliśmy się, że zamachowiec opublikował 11 września (2019 roku) wiadomość (o treści - red.) "rozpoczęło się odliczanie" - poinformował William Barr. Prokurator generalny dodał, że oficer saudyjskich sił powietrznych odwiedził również w Nowym Jorku miejsce zamachu na wieże World Trade Center.
Wcześniej informowano, że zamachowiec napisał na Twitterze przed atakiem, że Ameryka stała się "krajem zła". Cytował też Osamę bin Ladena.
Atak w bazie marynarki wojennej USA
W grudniu 2019 roku oficer saudyjskiego lotnictwa Mohammed al-Szamrani zastrzelił trzy osoby w bazie lotnictwa marynarki wojennej USA na Florydzie. Napastnik, który był w Naval Air Station Pensacola na szkoleniu, zginął po wymianie ognia z dwoma policjantami.
W Naval Air Station Pensacola, nazywanej "kolebką lotnictwa morskiego", służy 16 tysięcy wojskowych i pracuje ponad siedem tysięcy osób cywilnych.
Jest to jedna z najważniejszych baz szkoleniowych lotnictwa marynarki wojennej USA. Napastnik należał do grupy saudyjskich lotników, którzy przechodzą szkolenie w Pensacola.
Autor: asty/adso / Źródło: PAP