Urodzili się zrośnięci główkami. Teraz uczą się żyć osobno


Od rozdzielenia Jadona i Aniasa, bliźniaków syjamskich złączonych główkami, minął już ponad miesiąc. Leczenie chłopców jeszcze potrwa, jednak lekarze są dobrej myśli, a rodzice optymistyczni. - Cuda zdarzały się codziennie, na każdym kroku - podkreśla w rozmowie z CNN ich matka, Nicole McDonald.

Przygotowania do operacji rozdzielenia chłopców zajęły lekarzom ponad rok. Trwający 27 godzin zabieg wykonano 17 października w szpitalu Montefiore Medical Center w Nowym Jorku. Samo rozdzielenie wymagało 16 godzin pracy. Kolejnych 11 godzin potrzebował zespół chirurgów na rekonstrukcje czaszek 13-miesięcznych wtedy Aniasa i Jadona.

Operacje rozdzielenia bliźniąt syjamskich zrośniętych głowami są szczególnie trudne i ryzykowne, gdyż podczas nich może dojść do uszkodzenia mózgu. Jednak bez takiej operacji aż 80 proc. dzieci umiera w pierwszych dwóch latach swego życia.

Wszystko po raz pierwszy

Dziennikarze CNN towarzyszyli Jadonowi, Aniasowi i ich rodzicom w pierwszym miesiącu nowego życia.

Matka bliźniaków, Nicole McDonald, wspomina, że kiedy dostała swojego syna do potrzymania, czuła się, jakby zrobiła to po raz pierwszy. - Matka, która trzyma swoje dziecko, zna każdy szczegół jego twarzy. Głowa Jadona była na stałe połączona z Aniasem, musiałam na nowo nauczyć się ich twarzy - relacjonuje.

Dla całej rodziny był to miesiąc "pierwszych razów". Chłopcy pierwszy raz mogli spać w osobnych łóżeczkach, pierwszy raz trafili na ręce. Po raz pierwszy mogli też na siebie spojrzeć.

Droga do sukcesu nie była jednak łatwa. Dzieci walczyły z licznymi infekcjami, gorączkami i drgawkami. Szczególnie ciężko znosił to Anias.

- Cierpiał na infekcje w pobliżu mózgu, pojawiło się zapalenie skóry - opowiada Nicole McDonald. - Musieli wyciąć mu fragment kości i skóry głowy. Te chwile były dla nas naprawdę ciężkie - przyznaje.

Pomimo trudności lekarz prowadzący cieszy się z postępów w leczeniu. Dr James T. Goodrich jest neurochirurgiem. Zaznacza, że w swojej pracy spotyka się z przypadkami, w których rekonwalescencja zajmuje całe miesiące, a nawet lata. - U nas minął miesiąc, a postęp jest ogromny - mówi o Aniasie i Jadonie.

- Myślę o ich przyszłości cały czas, bezustannie. Czekam na moment, w którym pójdą do parku. Myślę nawet o ich ślubie. Myślałam o ich przyszłości już setki razy - mówi Nicole McDonald.

- To nie tak, że nie jestem optymistą - wyjaśnia z kolei ojciec chłopców, Christian. - Sam nie wiem, jestem ciekaw, co przyszłość dla nas przyniesie. Nie chcę jednak robić sobie nadziei. Skupiam się na poszczególnych dniach - dodaje.

- Gdy patrzę, jak tak leżą w łóżkach, rozwijają się, widzę więcej niż tylko cud rozdzielania przez lekarzy. Cuda zdarzały się codziennie, na każdym kroku - podkreśla Nicole.

Autor: kg\mtom / Źródło: PAP, CNN