Telewizja RTL poinformowała w piątek, że holenderski dziennikarz Daniel Verlaan dokonał wtargnięcia do grona uczestników szczytu ministrów obrony państw Unii Europejskiej. 31-latek wykorzystał fatalny błąd minister obrony Holandii.
Holenderski dziennikarz Daniel Verlaan miał bez większych trudności wtargnąć do grona uczestników szczytu ministrów obrony państw Unii Europejskiej, mając do dyspozycji zdjęcie, jakim udokumentowała na Twitterze swój udział w szczycie holenderska minister obrony Ank Bijleveld. Ktoś spostrzegawczy zauważył tam pięć z sześciu cyfr kodu dostępu do spotkania i zawiadomił o tym RTL. Telewizja znalazła brakującą szóstą cyfrę (możliwości było tylko dziewięć), dzięki czemu jej dziennikarz mógł zasiąść przy wirtualnym stole obrad.
Reakcją na jego pojawienie się było zadane gniewnym tonem pytanie przewodzącego szczytu i szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella o to, z kim ma do czynienia. - Jestem dziennikarzem z Holandii - przedstawił się Verlaan. - Wie pan, że uczestniczy pan w tajnym spotkaniu rady? - kontynuował Borrell. W końcu jego rozmówca - według własnej relacji - przeprosił za zakłócenie szczytu i wycofał się z niego. Cały incydent trwał tylko kilka minut.
Swego niezadowolenia w związku z całym wydarzeniem nie krył premier Holandii Mark Rutte. - Znów okazało się, że ministrowie muszą zrozumieć, jak ostrożnym trzeba być na Twitterze - powiedział w Hadze.
Według resortu obrony był to "głupi błąd". Zdjęcie zostało szybko - choć nie wystarczająco szybko - usunięte z Twittera. Miało ono pokazać, że odbywająca domową kwarantannę Bijleveld jest aktywna.
Źródło: PAP