34-letnia Natalia Wołnowa postanowiła spędzić sylwestra w popularnym klubie Reina w Stambule. Przyjechała do Turcji z Ukrainy, by spotkać się z kolegami z tureckiego koncernu naftowego.
W rozmowie z niemieckim tabloidem "Bild" Wołnowa powiedziała, że kiedy impreza rozkręciła się na dobre, usłyszała odgłos wystrzałów. Goście w panice zaczęli kłaść się na ziemię.
- Wszyscy schowaliśmy się pod stołami. Nagle go (napastnika - red.) zobaczyłam. Był odwrócony plecami. W rękach miał broń. Kimkolwiek był, niczego się nie bał – opowiadała kobieta. W zamachu zginął jej kolega z koncernu naftowego. Ukraince życie uratował turecki policjant, który pomógł jej się wydostać spod stołu i wyprowadził z klubu.
Przed wtargnięciem napastnika Wołnowa zrobiła zdjęcie z imprezy, które zamieściła potem na Instagramie z podpisem: "10 minut przed zamachem terrorystów".
39 ofiar
Wołnowa mówiła, że zamachowiec miał na sobie czarne ubranie. Wcześniej tureckie media podawały, że sprawca był przebrany za świętego Mikołaja.
Do zamachu terrorystycznego na popularny klub Reina w europejskiej części Stambułu doszło w noc sylwestrową. Napastnik z długą bronią wszedł do klubu, zabijając stojącego przed wejściem policjanta i jednego z gości, a następnie otworzył ogień do bawiących się w środku ludzi. Część z nich ratowała się ucieczką, skacząc do cieśniny Bosfor.
Zginęło co najmniej 39 osób. Sprawca zbiegł i jest poszukiwany. Do ataku przyznało się w poniedziałek tzw. Państwo Islamskie.
Autor: tas//rzw / Źródło: bild.de, gordonua.com, Rosbalt