Wybuchy na lotnisku wojskowym w Nowofederiwce zaniepokoiły przebywających tam rosyjskich turystów - zaczęli masowo opuszczać Krym. Kira Rudyk, deputowana Rady Najwyższej Ukrainy w rozmowie z Michałem Sznajderem w programie "Dzień na świecie" w TVN24 BiS, odnosząc się do tego zdarzenia, podkreśliła, że pewnego dnia Krym znów będzie ukraiński.
We wtorek na lotnisku wojskowym w Nowofedoriwce doszło do serii wybuchów. Po eksplozjach płomienie ogarnęły magazyny z amunicją i pas startowy. Świadkami zdarzenia byli rosyjscy turyści wypoczywający na Krymie. Następnego dnia władze ukraińskie poinformowały, że okoliczne plaże opustoszały, a rosyjscy turyści zaczęli opuszczać półwysep.
- Rosyjscy cywile, którzy spędzali tam wakacje odczuli to, jak czują się Ukraińcy przez ostatnie pół roku, kiedy nie zrobi się nic złego i nagle są wybuchy, człowiek jest przerażony, coś mu zagraża i nie wie, co zrobić - powiedziała w programie "Dzień na świecie" w TVN24 BiS deputowana Rady Najwyższej Ukrainy Kira Rudyk. - Wydaje mi się, że jest to bardzo dobry znak tego, że nikt nie uniknie kary - dodała.
Rudyk: Krym to Ukraina, wróci do macierzy
Kira Rudyk w rozmowie z Michałem Sznajderem stwierdziła, że władze jej kraju "nie są w stanie ani potwierdzić, ani zaprzeczyć informacji", że za wybuchami stoi Ukraina. Zwróciła uwagę, że do zdarzenia doszło w Dniu Mniejszości Narodowych takich jak Tatarzy Krymscy, "którzy chcą powrotu Krymu do macierzy".
- To ważne, aby przypomnieć, że Krym to Ukraina. Pewnego dnia powróci do macierzy i nawet trudno sobie wyobrazić, co się dzieje w Ukrainie, kiedy widzimy takie zdjęcia. To jest dla nas iskra nadziei, znak tego, że zło zostanie ukarane - powiedziała deputowana Rady Najwyższej Ukrainy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Press Office of Head of Crimea/PAP/EPA