Smartfony, ziemniaki, koperty z pieniędzmi, ale i tak jest postęp. Ukraińcy wybierają samorząd

[object Object]
Poroszenko zwyciężył w wyborach prezydenckich w 2010 r. Jego ugrupowanie ma szanse na zwycięstwo także w wyborach samorządowychReuters Archiwum
wideo 2/24

W niedzielę Ukraińcy ruszą do urn. Wybiorą deputowanych rad wiejskich (w systemie większościowym) oraz rad obwodowych, miejskich i rejonowych (w systemie proporcjonalnym). Kandydatów w wyścigu do urzędu merów i radnych wystawiły 142 partie, a kampania nie odbiegała od poprzednich: wielu polityków głosiło puste hasła i składało obietnice, których najprawdopodobniej nie będą w stanie zrealizować. Niektórzy próbowali także wyborców przekupić, wręczając im pieniądze i prezenty.

Po zmianie ordynacji kandydatów w wyborach do rad obwodowych, miejskich i rejonowych mogły wystawiać jedynie partie, dlatego jest ich rekordowo dużo: 142. W wyścigu nie mogły startować bloki polityczne. W miastach powyżej 90 tys. mieszkańców przewidziana jest druga tura wyborów mera, jeśli w pierwszej turze żaden z kandydatów nie otrzyma ponad 50 proc. głosów.

Wybory nie odbędą się na okupowanych przez prorosyjskich rebeliantów obszarach w Donbasie, a także na anektowanym przez Rosję Krymie.

Dlaczego są ważne

Eksperci wskazują, że tegoroczne wybory samorządowe na Ukrainie mają większe znaczenie niż poprzednie. Powodem jest m.in. konflikt w Donbasie (mimo obowiązującego rozejmu).

– Przebieg głosowania będą obserwować przedstawiciele OBWE, co oznacza, że mimo lokalnego charakteru wybory będą testem na demokrację – mówi przewodniczący organizacji społecznej Komitet Wyborców Ukrainy, Ołeksij Koszel. I dodaje: – Zachód będzie oceniać zarówno tempo wdrażania reform i poziom demokracji na Ukrainie, jak i zdolność władz w Kijowie do przeprowadzenia uczciwych, legalnych i otwartych wyborów.

Kijowski politolog Witalij Bała zaznacza: – Po 25 października dowiemy się, w którym kierunku będzie zmierzać Ukraina: ewolucji czy rewolucji i czy partie, które obecnie znalazły się poza parlamentem, będą dążyły do wcześniejszych wyborów parlamentarnych.

Była premier Julia Tymoszenko obiecuje wyborcom niższe ceny gazu tymoshenko.ua

Wyniki wyborów będą istotne także z punktu widzenia przygotowywanych zmian do konstytucji dotyczących centralizacji władzy. Posłowie poparli prezydencki projekt ustawy w tej sprawie w pierwszym głosowaniu. Drugie odbędzie się najprawdopodobniej po zorganizowaniu wyborów regionalnych na okupowanych przez rebeliantów obszarach w Donbasie. Separatyści ogłosili ich termin na luty przyszłego roku.

Rozszerzenie uprawnień

– Decentralizacja pozwoli zwiększyć wpływy miejscowych budżetów o 40 proc. O kontrolę nad nimi będą walczyć także deputowani ukraińskiego parlamentu, którzy zrezygnują ze swoich mandatów na rzecz urzędów merów – zaznacza Ołeksandr Czernenko z Komitetu Wyborców Ukrainy. I dodaje: – Decentralizacja oznacza sporo nowych uprawnień, dlatego wiele elit regionalnych będzie dążyć do wzmocnienia kontroli nad wielkimi miastami i obwodami.

Zdaniem Wołodymyra Fesenki, dyrektora Centrum Badań Politycznych Puenta w Kijowie, decentralizacja władzy jest ważnym czynnikiem w wyborach, jednak bardziej pośrednim.

– Rozszerzenie uprawnień administracyjnych i politycznych rad wojewódzkich i powiatowych nastąpi dopiero w 2017 r., po kolejnych wyborach samorządowych, i tylko pod warunkiem, że parlament Ukrainy przyjmie projekt ustawy o zmianach konstytucyjnych w sprawie decentralizacji. Przyjęcie tej ustawy stanęło jednak pod znakiem zapytania, z powodu trudnej debaty w parlamencie na temat realizacji porozumień pokojowych w Mińsku - mówi tvn24.pl Wołodymyr Fesenko.

Koncentracja sił do walki w regionach

Media w Kijowie podkreślają, że przed wyborami powstało wiele ugrupowań, aktywnych w regionach, które walczą o zwycięstwo. Tworzą je przedsiębiorcy, politycy i merowie, którzy chcą zachować urzędy.

O zwycięstwo na Zakarpaciu (w zachodniej części Ukrainy) walczy tradycyjnie silna w tym regionie partia byłego szefa administracji prezydenckiej i biznesmena Wiktora Bałohy, Jedyne Centrum. W Czerkasach obecny mer kandyduje z list utworzonej przez siebie Parti Wolnych Demokratów. W Odessie, gdzie poziom życia mieszkańców znacznie się obniżył, silną konkurencję może stanowić Partia Komunistyczna, która zmieniła nazwę na Zaufaj Czynom. Po raz kolejny w tym mieście o władzę zawalczy ukraiński "Mroczny Lord" Darth Vader. Komisja wyborcza w Odessie zarejestrowała 44 osoby o tym imieniu i nazwisku startujące z listy Bloku Dartha Vadera.

Darth Vader i szturmowcy walczą o władzę w Odessie
Darth Vader i szturmowcy walczą o władzę w OdessieYoutube

"Aby uzyskać większą siłę przebicia"

- Sympatie wyborców na zachodzie i wschodzie Ukrainy tradycyjnie się różnią. Tradycją jest także to, że lokalne elity startują w wyborach nie z list partii parlamentarnych, lecz w imieniu własnych projektów. Aby uzyskać większą siłę przebicia, niekiedy drobne, lokalne inicjatywy łączą się i tworzą nową partię o zasięgu ogólnokrajowym. Przykładem jest partia Nasz Kraj, która powstała przy wsparciu administracji prezydenta Ukrainy i zjednoczyła ok. 60 obecnych i byłych merów, a także wielu obecnych i byłych posłów parlamentu – mówi tvn24.pl Wołodymyr Fesenko.

I dodaje: – Partnerzy biznesowi Igora Kołomojskiego [oligarchy z Dniepropietrowska – red.] również połączyli część elit lokalnych, tworząc partię Odrodzenie. Te dwa ugrupowania stanowią poważną konkurencję dla Bloku Opozycyjnego, popularnego w rosyjskojęzycznych regionach Ukrainy.

Prezydencki Blok Petra Poroszenki prowadzi w sondażach wyborczychpresident.gov.ua

Według sondaży prorosyjski Blok Opozycyjny, który powstał na pozostałościach Partii Regionów obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza, może mieć najwyższe poparcie na południu i wschodzie Ukrainy. W centralnej i północnej Ukrainie poparciem cieszy się prezydencki Blok Petra Poroszenki. Na zachodzie Ukrainy zwycięstwo może odnieść Samopomoc mera Lwowa Andrija Sadowyja, w której zasiadają dowódcy i żołnierze batalionów ochotniczych walczących z rebeliantami w Donbasie. Partia Batkiwszczyna byłej premier Julii Tymoszenko może liczyć na głosy wyborców w centrum, na zachodzie i na północy Ukrainy.

"Puste hasła"

"Tegoroczną kampanię charakteryzują puste hasła, ponieważ kandydaci często idą do wyborów samorządowych z neutralnymi lub bezsensownymi sloganami" – relacjonował portal ukraińskiej sekcji BBC.

Co obiecują kandydaci do urzędów merów i radnych?

Hasło przywódcy Partii Radykalnej Ołeha Liaszki w wyborach: „rząd powinien podać się do dymisji” liashko.ua

Kontraktową armię, wzrost pensji i emerytur, obniżki cen gazu, a nawet anulowanie cła na import używanych samochodów sprowadzanych z Zachodu. O sprawach komunalnych czy problemach z lokalną infrastrukturą mówi niewielu.

– Politycy przeglądają wyniki badań socjologicznych, z których wynika, co najbardziej interesuje ludzi. Jeśli ich interesują zdrowie, bezpieczeństwo czy pokój, na tym budują swoją kampanię wyborczą – zaznacza Ołeksij Koszel.

I przytacza wyniki badań z 35 sztabów wyborczych kandydatów na merów dużych miast, które wykazały, że większość z nich nie ma programów wyborczych.

- Obserwujemy kampanię pustych haseł i sloganów, które nie dotyczą lokalnych problemów, a także obietnic, których spełnienie nie leży w kompetencjach władz lokalnych – podkreśla Koszel.

"Nie wiem, jak w innych miastach, ale kampania wyborcza w Kijowie nie ma żadnego odniesienia do stolicy. Żaden z kandydatów nie mówi, co zamierza zrobić w tym mieście. Można odnieść wrażenie, że nikt ich nie poinformował o tym, że kandydują w wyborach samorządowych, że to nie są wybory do parlamentu" – pisał ukraiński bloger Roman Szrajk.

Mer Kijowa Witalij Kliczko walczy o reelekcję klichko.org

– Wielu polityków i wiele partii politycznych traktuje obecne wybory samorządowy jako preludium i trampolinę do ewentualnych przedterminowych wyborów parlamentarnych – mówi Wołodymyr Fesenko.

Co skłania kandydatów do składania obietnic, które pozostaną bez pokrycia?

– Ogólna sytuacja w kraju. Problemy dotyczące wojny, pokoju czy sytuacji gospodarczej interesują ludzi bardziej niż problemy, które są w stanie rozwiązać władze miejscowe. Dlatego politycy mówią wyborcom to, co oni chcą usłyszeć – mówi Ołeksij Harań, prof. politologii Akademii Kijowsko-Mohylańskiej.

Technologia "dobrych spraw"

Tradycyjnie na Ukrainie kandydaci próbują zachęcić wyborców do głosowania na nich, wręczając im prezenty lub pieniądze. Problem stał się na tyle powszechny i istotny, że głos w tej sprawie zabrał prezydent Petro Poroszenko. Zaapelował do liderów frakcji parlamentarnych o wniesienie do ordynacji wyborczej zmian dotyczących zwiększenia odpowiedzialności za przekupywanie wyborców.

Komitet Wyborców Ukrainy podaje przykład radnych z Czernihowa (w północnej części Ukrainy), którzy przyznali 20 mln hrywien na jednorazową pomoc dla mieszkańców miasta. 26 z 50 z nich ponownie kandyduje do tego urzędu.

Według komitetu kandydaci próbują przekupić wyborców na różne sposoby. Jedni proponują żywność, inni stosują technologię "dobrych spraw" – np. sprzątają podwórka czy rąbią drewno na opał w koszulkach z symbolami partii.

Ukraińska organizacja Opora, zajmująca się monitorowaniem wyborów, relacjonowała, że "przekupywanie nie jest zbyt kreatywne".

Prorosyjski Blok Opozycyjny ostrzega: "władze przygotowują fałszerstwa wyborcze" opposition.org.ua

"Mogą to być ziemniaki, które w Odessie rozdawano w imieniu kandydata Bloku Opozycyjnego Serhija Kiwałowa, czy jarmarki z tanią żywnością w obwodzie chmielnickim, które zorganizowała Partia Rolnicza. Partia Ukrop [utworzona przez współpracowników dniepropietrowskiego oligarchy Igora Kołomojskiego – red.] w obwodzie chersońskim rozdawała smartfony, politycy ugrupowania Patriota w Użhorodzie rozdawali zwycięzcom zorganizowanego przez siebie konkursu puszczania latawców koperty z pieniędzmi" – informowała Opora.

Wybory nie odbędą się na okupowanych przez rebeliantów terytoriach w Donbasie
Wybory nie odbędą się na okupowanych przez rebeliantów terytoriach w Donbasie Ministerstwo Informacji DRL

Zdaniem Gleba Wyszlinskiego, pełniącego obowiązki dyrektora Centrum Strategii Gospodarczej w Kijowie, kandydaci w wyborach samorządowych "rozdają i obiecują jałmużnę tym, którzy jej nie potrzebują".

- Wyborca, który chce godnie się zachować, może po prostu zignorować tę całą paradę populizmu. Istnieje jednak niebezpieczeństwo błędnego koła, kiedy władza populistów zostanie wybrana przez tych, którzy jej uwierzą i tych, którzy zostaną przez nią przekupieni – mówił Wyszlinki.

„Wybory te nadal będą dalekie od standardów demokratycznych w Europie” Wołodymyr Fesenko

Dalekie od standardów demokratycznych

Zdaniem ekspertów w Kijowie mimo ułomności tegoroczne wybory samorządowe stanowią postęp w porównaniu do poprzednich – choćby z tego powodu, że nie w nich dominującej partii. W 2010 r. była nią Partia Regionów obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza.

Mniejsze są także naciski władz.

– Wybory te nadal będą dalekie od standardów demokratycznych w Europie, jednak będą bardziej demokratyczne niż te w 2010 r., a także bardziej demokratyczne niż na Białorusi czy w Rosji – podsumowuje w rozmowie z tvn24 Wołodymyr Fesenko.

Autor: Tatiana Serwetnyk\mtom / Źródło: tvn24.pl