Anastazja Omelczenko jest matką półrocznego Tymura. Przez trzy tygodnie ukrywała się w Mariupolu, a potem z dzieckiem, mężem i resztą rodziny uciekła do Odessy. Kobieta, która jest teraz w drugim miesiącu ciąży, opowiada o życiu w kraju ogarniętym wojną. Rozmowa Arlety Zalewskiej z cyklu "Ukraina walczy - cywile".
- Przykrywałam sobą dziecko. A mnie przykrywał mąż. I tak siedzieliśmy w piwnicy. Był bardzo silny ostrzał. Cały czas się budziłam, bo sypał się na nas sufit - opowiada Anastazja, młoda mama z Mariupola. W mieście, które Rosjanie od początku wojny zrównują z ziemią, oni zostawili całe życie: dom, samochód. - Wszystko spłonęło. Nienawidzę każdego, kto uczestniczy w tej wojnie. Ci ludzie zniszczyli wszystko, co budowaliśmy przez te lata - dodaje.
CZYTAJ TEŻ: Błagała mamę, by tego dnia nie jechała rowerem
Anastazja w rozmowie z Arletą Zalewską opowiada o tym, jak być matką w czasie wojny. Opowiada o swoich strachach, dylematach i radościach młodej mamy. - Mój synek cały czas się uśmiechał. Bawił się z ludźmi, którzy byli razem ze mną w piwnicy. Ale na szczęście nic nie rozumiał - opowiada.
- Dla mnie jako matki trudne było to, że mój syn chciał się bawić, ruszać, próbował już wtedy wstawać, a tam nie było miejsca. Ale ważniejsze dla mnie było to, że on nic nie będzie z tej wojny pamiętał - podkreśla.
Źródło: TVN24