Rosjanie chcą za wszelką cenę zdobyć obwód ługański, dlatego przerzucają na ten kierunek siły spod Mariupola, Charkowa i z regionu donieckiego - przekazał szef obwodowej administracji Serhij Hajdaj. "Naszych żołnierzy wręcz szokuje to, że Rosjanie wychodzą dosłownie z każdej szczeliny, niczym karaluchy" - dodał gubernator, podkreślając, że w przyszły tygodniu "wszystko się rozstrzygnie".
"Najeźdźcy nie są odporni na kule ani nieśmiertelni, podobnie jak wszyscy inni ludzie. Niemniej, jest ich naprawdę bardzo dużo. Naszych żołnierzy wręcz szokuje to, że Rosjanie wychodzą dosłownie z każdej szczeliny, niczym karaluchy. Sądzę, że wszystko rozstrzygnie się w przyszłym tygodniu. Będzie to czas, który zdecyduje o losie obwodu ługańskiego" - ocenił Serhij Hajdaj.
Gubernator poinformował o ciężkich walkach w pobliżu Siewierodoniecka, ostrzeliwanego przez rosyjskie wojska z samolotów, stanowisk artyleryjskich i wyrzutni rakietowych. "Wróg znalazł się tak blisko miasta, że może atakować nawet z moździerzy. Rosjanie niszczą Siewierodonieck konsekwentnie i przez okrągłą dobę. Sytuacja jest bardzo trudna, we wtorek trwały już walki na przedmieściach" - dodał Hajdaj.
Zdobycie Siewierodoniecka najważniejszym celem Rosjan
W poniedziałek szef regionalnych władz informował, że na kierunku ługańskim działa 25 rosyjskich grup batalionowych, czyli około 12,5 tys. żołnierzy. Zdobycie Siewierodoniecka - nieformalnej stolicy części obwodu ługańskiego kontrolowanej przez rząd w Kijowie - jest obecnie najważniejszym celem inwazji wroga na wschodzie Ukrainy. Według Hajdaja Rosjanie mają przerzucać do obwodu wojska spod Mariupola, Charkowa i z regionu donieckiego.
Przed rosyjską agresją Siewierodonieck liczył ponad 100 tys. mieszkańców. Według ocen administracji regionu ługańskiego z początku maja, w Siewierodoniecku pozostało obecnie około 15 tys. cywilów.
Hajdaj: strategiczna droga wciąż pod kontrolą Ukraińców
Gubernator odniósł się także medialnych doniesień, jakoby fragment istotnej trasy Lisiczańsk-Bachmut, którą można dotrzeć do Siewierodoniecka, został opanowany przez Rosjan, co groziłoby "odcięciem" regionu ługańskiego od pozostałej części Ukrainy. "Droga jest wprawdzie ostrzeliwana, ale dzisiaj zdołaliśmy już dostarczyć tamtędy pomoc humanitarną. Według stanu na godzinę 13 (godz. 12 w Polsce - red.) wciąż można przemieszczać się tym szlakiem komunikacyjnym" - przekazał Hajdaj.
W ocenie polityka rozpowszechnianie doniesień o opanowaniu drogi przez rosyjskich żołnierzy jest działaniem ryzykownym i nieodpowiedzialnym. "Niektóre nagłówki w mediach wywołują oburzenie. (...) Przekazywanie takich doniesień to manipulacja. Zachowajcie dla siebie swoje przypuszczenia. Czy pomyśleliście o bliskich żołnierzy, którzy bronią obwodu ługańskiego, a także o rodzinach osób pozostałych w tym regionie? Co będzie, gdy przeczytają takie pogłoski?" - napisał szef władz obwodowych.
Wieści o opanowaniu trasy przez siły wroga nie potwierdził również rzecznik ukraińskiego ministerstwa obrony Ołeksandr Motuzjanyk. W jego ocenie wciąż trwają walki o utrzymanie kontroli nad tym kluczowym połączeniem. "Istnieją też alternatywne drogi zaopatrzenia naszych wojsk w Siewierodoniecku, otoczonym z trzech stron przez wojska przeciwnika" - poinformował Motuzjanyk, cytowany przez Agencję Reutera. Rzecznik dodał, że celem Rosjan pozostaje całkowite okrążenie ukraińskich formacji w tym mieście oraz w pobliskim Lisiczańsku.
Droga z Lisiczańska w obwodzie ługańskim do Bachmutu w obwodzie donieckim to ważny szlak transportowy, umożliwiający komunikację pomiędzy wschodnimi regionami oraz miastami Dniepr i Zaporoże, a także centralną i zachodnią częścią Ukrainy.
Źródło: PAP