Prezydent Rosji Władimir Putin, który w poniedziałek złożył wizytę na zaanektowanym w 2014 roku ukraińskim Krymie, odpowie za zajęcie półwyspu przed trybunałem międzynarodowym - oświadczył Refat Czubarow, przewodniczący samorządu Tatarów krymskich, Medżlisu.
"Przestępcę zawsze ciągnie do miejsca przestępstwa. (…) Międzynarodowy zbrodniarz, złodziej i bandyta Putin będzie (…) chodził po mojej ziemi, po której ja sam nie mogę stąpać od 1716 dni" - napisał w poniedziałek na Facebooku szef Medżlisu.
Putin "będzie przeklinany w tysiącach krymskich rodzin"
Refat Czubarow, który jest także członkiem ukraińskiego parlamentu, stwierdził, że rosyjski prezydent, który w poniedziałek wraz ze swoimi zwolennikami będzie cieszył się ze "zjednoczenia" Krymu z Rosją, "będzie przeklinany w tysiącach krymskich rodzin". W ocenie Czubarowa pięcioletnia obecność Rosji na Krymie przyniosła półwyspowi i jego mieszkańcom jedynie problemy. "Dziesiątki porwanych i zabitych Tatarów krymskich i Ukraińców, celowe niszczenie zabytków, usuwanie miejscowej ludności (…) poza granice Krymu, militaryzacja półwyspu, której towarzyszy niszczenie unikalnych obiektów przyrody i ekologiczne zanieczyszczenie Krymu to tylko garstka argumentów, które bez wątpienia doprowadzą Putina na ławę oskarżonych przed trybunałem międzynarodowym (Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości - red.)" - ocenił Czubarow.
Aneksja, referendum i konflikt
Wchodzący w skład Ukrainy Półwysep Krymski został zaanektowany przez Rosję w marcu 2014 roku w wyniku interwencji zbrojnej i referendum, które władze Ukrainy i Zachód uznały za nielegalne. Stało się to po zwycięstwie prozachodniej rewolucji godności w Kijowie, która doprowadziła do obalenia prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Po zajęciu Krymu Rosjanie wsparli ruchy separatystyczne w części obwodów donieckiego i ługańskiego na wschodzie Ukrainy, gdzie wiosną 2014 roku ogłoszono powstanie dwóch samozwańczych republik ludowych: donieckiej i ługańskiej. Konflikt w tym regionie trwa do dziś i kosztował dotąd życie około 13 tysięcy ludzi.
Autor: akr//kg//kwoj / Źródło: PAP