Siostra zakonna w szeregach brygady pancernej. "Poszłam do wojenkomatu i zapytałam, czy wezmą mnie do wojska"

Źródło:
TVN24

Natalia jest siostrą zakonną, położną i sanitariuszką. W Ukrainie służy w 1 Samodzielnej Brygadzie Pancernej spod Desny. To ta jednostka walczyła w Czernihowie, a teraz jest na południu kraju, gdzie skoncentrowały się starcia z Rosjanami. O tym, jak do tego doszło, że znalazła się na polu walki i jak ta walka przebiegała, opowiedziała dokumentaliście i dziennikarzowi Mateuszowi Lachowskiemu.

24 lutego - w dniu, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę - siostra Natalia jak co dzień udała się do szpitala, gdzie pracowała jako położna. Tamtego dnia nie wróciła już z dyżuru. Utknęła w szpitalu na ponad tydzień. - Miasto było zablokowane. Przez siedem dni we dwójkę się zmienialiśmy, pracowaliśmy i spaliśmy na zmianę, dopóki wszystko nie zostało ewakuowane - relacjonowała.

- Na drugi dzień poszłam do wojenkomatu [placówki mobilizacyjnej - przyp. red.] i zapytałam, czy wezmą mnie do wojska. Powiedzieli, że okej, medyk sanitariusz jak najbardziej i zapytali, czy pójdę z pierwszą brygadą czołgową - wspominała Ukrainka. To brygada, która broniła Czernihowa, biorąc udział w jednych z najcięższych walk pancernych w czasie rosyjskiej inwazji.

Rozminowywanie bomby w CzernihowieFacebook/ДСНС України

"Samoloty, później artyleria, czołgi"

- Sytuacja była dość ciężka, szczególnie z dostarczaniem leków - mówiła siostra Natalia. Jak dodała, transportowano je przez rzekę na małych pontonach. Opowiedziała o trasie, nazywanej "drogą życia", którą wolontariusze dostarczali pomoc potrzebującym. - Kilku z nich zginęło. (...) Byli tacy, którym sama zamykałam oczy - wyznała. - Na początku było dużo rannych, później nauczyliśmy się trochę bardziej chować - dodała.

Sanitariuszka powiedziała, że brygada, w której służyła, znajdowała się pod ostrzałem niemal całą dobę. - Zaczynało się około 4 rano. Samoloty, później artyleria, czołgi. Wszyscy siedzieliśmy w ukryciu, wychodziliśmy w odpowiednim momencie, odbijaliśmy ataki i znowu się chowaliśmy. Trochę taka wojna partyzancka - dodała. Zaznaczyła, że siły rosyjskie przypuszczały atak za pomocą około 50 czołgów, a w jej oddziale było siedem, z których trzy stały się niesprawne.

- W wojsku zostanę do czasu, aż skończą się walki, aż zwyciężymy. A potem wrócę do dawnej pracy. Jestem położną, bardzo lubię życie - podkreśliła siostra zakonna, rozmówczyni Mateusza Lachowskiego.

Autorka/Autor:js, momo //now

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Tagi:
Raporty: