Borodzianka w obwodzie kijowskim została zniszczona przez rosyjską armię. Miasto było bombardowane, wiele budynków zostało zrównanych z ziemią. - Bardzo boli. Nawet się żyć nie chce - mówiła jedna z mieszkanek w rozmowie z reporterem TVN24 Konradem Borusiewiczem. - Co wam zrobiliśmy, pytam się? - mówiła, adresując swoje słowa do Rosjan.
Położona około 40 km na północny zachód od Kijowa Borodzianka, zamieszkana przed wojną przez około 13 tysięcy mieszkańców, powróciła pod kontrolę Ukrainy 1 kwietnia. Wojska rosyjskie wycofały się wówczas z obwodu kijowskiego po pięciu tygodniach intensywnych walk na przedpolach stolicy.
Według ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Denysa Monastyrskiego Borodzianka jest jedną z najbardziej zniszczonych miejscowości w obwodzie kijowskim. Jak powiedział, jest to kolejny dowód na rosyjskie zbrodnie przeciwko ludzkości, bowiem nie ma tam obiektów wojskowych – tylko budynki mieszkalne i przedszkole.
W czwartek doradca mera Borodzianki Anatolij Rudniczenko przekazał, że około 200 osób prawdopodobnie zostało pogrzebanych żywcem pod gruzami bloków mieszkalnych, zbombardowanych w początkowej fazie rosyjskiej inwazji w mieście. Dokładny bilans ofiar wciąż jest ustalany.
Mieszkanka Borodzianki: Bardzo boli. Nawet się żyć nie chce
Z jedną z mieszkanek Borodzianki rozmawiał na miejscu reporter TVN24 Konrad Borusiewicz. - Bardzo boli. Nawet się żyć nie chce. Patrzę na to wszystko i żyć mi się nie chce - powiedziała kobieta. - Tak szczerze, od serca. Po co tak żyć? Niech mi pan powie - pytała.
Jak mówiła, "całe życie przepracowała w oświacie". - Ojciec był oficerem. Rodzina dobra była. Zabezpieczone wszystko. Ostatni grosz włożyłam w remont mieszkania - opowiadała.
- A teraz co? Tak przyjść i zniszczyć w 42 dni całą Borodziankę? - dodała.
- Tutaj był taki ostrzał rakietowy. Nawet nie wiem, jak powiedzieć. Domy po prostu latały z lewej na prawą, a myśmy siedzieli w toalecie. To jest straszne - relacjonowała mieszkanka.
Relacja na żywo: Atak Rosji na Ukrainę. 43. dzień inwazji
"Co wam zrobiliśmy, pytam się?"
- Mam tylko jedno pytanie jako nauczycielka. Co wam zrobiliśmy, pytam się? - mówiła, adresując swoje słowa do Rosjan. - Małe, niewielkie państewko. Co myśmy wam zrobili? - dodała.
- Niechby przyjechały matki z Rosji i popatrzyły, co ich synkowie nam zrobili - powiedziała kobieta. - Takie chłopczyki przychodzili. Cwaniaczki. Po 18 lat pewnie nie mieli jeszcze. Spytałam się chłopczyka: - Jak się nazywasz? - Sasza (odpowiedział-red.). Ile masz lat: - 18. A ja mówię: nie oszukuj, na pewno masz mniej - opowiadała.
- Młodzi już nie lubią nas, Ukraińców. Mówię: chcesz zniszczyć nas? Dlaczego? A chłopców ci nie szkoda? Dlaczego, Rosjo, rzucasz tutaj swoich chłopców, przecież wiesz, że nie są w stanie walczyć. I słusznie powiedział - kobiety urodzą kolejnych. Sam tak powiedział - dodała.
- Straszne, po prostu straszne. Nie da się żyć. Jakbym jeszcze miała jakąś możliwość, żeby wyjechać, coś zacząć od zera - powiedziała.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO:
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24