Straty wśród ukraińskich żołnierzy rosną. "Każdego dnia ginęli dziesiątkami"

Źródło:
BBC
Minuta ciszy dla obrońców Ukrainy podczas uroczystości z okazji Dnia Niepodległości
Minuta ciszy dla obrońców Ukrainy podczas uroczystości z okazji Dnia Niepodległości TVN24
wideo 2/5
Minuta ciszy dla obrońców Ukrainy podczas uroczystości z okazji Dnia Niepodległości TVN24

Od momentu rozpoczęcia przez Ukrainę kontrofensywy na południu kraju prawdopodobnie znacznie wzrosła liczba zabitych wśród ukraińskich żołnierzy - wynika z danych amerykańskich urzędników, przytoczonych przez BBC. Dziennikarz brytyjskiego nadawcy odwiedził cmentarze oraz kostnice, do których trafiają ciała poległych na polu bitwy, a także rozmawiał z wojskowymi, którzy podkreślali, że ich towarzysze "każdego dnia ginęli dziesiątkami". Wydaje się jednak - ocenił autor - że wola walki nie słabnie, a straty pobudzają determinację.

Według amerykańskich urzędników, liczba ofiar śmiertelnych wojny po stronie ukraińskiej dramatycznie rośnie - napisało BBC, którego dziennikarz Quentin Sommerville udał się na wschód Ukrainy, gdzie liczenie ciał poległych "stało się codziennością".

Żołnierze spoczywają między innymi w niewielkiej kostnicy nieopodal linii frontu w obwodzie donieckim. Pracuje tam 26-letnia Margo. - Może to zabrzmi dziwnie, ale przepraszam ich za ich śmierć. Chcę im jakoś podziękować. To tak, jakby słyszeli, ale nie mogli odpowiedzieć - przyznała. Jej zadaniem jest rejestrowanie danych poległych wojskowych. - Najtrudniej jest patrzeć na młodego, martwego chłopaka, który nie skończył nawet 20, 22 lat. Uświadamiasz sobie, że nie umarli własną śmiercią. Zostali zabici. Zostali zabici za swoją ziemię. To jest najbardziej bolesne. Nie da się do tego przyzwyczaić - powiedziała.

Margo dodała, że najcięższym dniem w jej życiu był ten, gdy do kostnicy przywieziono ciało jej partnera. 23-letni Andre zginął 29 grudnia zeszłego roku. - Zginął, broniąc ojczyzny. Wtedy jednak, po raz kolejny, upewniłam się, że powinnam tu być. Powinnam pomagać poległym - podkreśliła.

Znaczny wzrost poległych

Ukraina nie informuje oficjalnie o liczbie poległych wojskowych. Ukraińskie dowództwo powtarza, że dane te są tajemnicą państwową. Amerykańscy urzędnicy, cytowani przez "New York Timesa", informowali jednak niedawno, że ofiar śmiertelnych po stronie Kijowa może być 70 tysięcy, a 120 tysięcy wojskowych odniosło obrażenia. "Ta liczba oszałamia, biorąc pod uwagę, że liczebność sił zbrojnych (Ukrainy - red.) szacuje się na jedynie około pół miliona wojskowych" - podkreśliło BBC.

W kwietniu wyciekły dane Pentagonu, z których wynikało, że liczba ukraińskich obrońców, którzy zginęli na wojnie, była znacznie niższa, wynosząc 17,5 tysiąca. Domniemany wzrost liczby poległych do przeszło 70 tysięcy - ocenił portal brytyjskiego nadawcy - częściowo wyjaśnić można kontrofensywą na południu kraju. W pierwszych dniach była ona szczególnie ciężka dla piechoty. - Gorzej niż w Bachmucie - mówił jeden z ukraińskich dowódców, który brał udział w operacji.

Obecnie Kijów zmienił taktykę, jednak początkowe próby przełamania rosyjskich pozycji w czerwcu były kosztowne, szczególnie dla młodych, świeżo wyszkolonych żołnierzy. - Każdego dnia ginęli dziesiątkami - ocenił ukraiński sierżant walczący w czerwcu o wieś Wełyka Nowosiłka.

"Musimy pożegnać chłopców we właściwy sposób"

W jednej z kostnic pracownicy zajmują się identyfikacją poległych wojskowych, których przetransportowano prosto z pola bitwy. Worki z ciałami wynoszone są pojedynczo na zewnątrz, gdzie rozpoczyna się poszukiwanie wskazówek.

Kieszenie w mundurach są rozcinane, a z ich wnętrza pracownicy wydobywają przedmioty codziennego użytku - klucze, telefony, portfele z rodzinnymi fotografiami. Dzięki nim tożsamość zabitego może zostać ustalona, a jego ciało zwrócone bliskim.

Na miejscu pojawia się grupa żołnierzy, którzy przechadzają się po placu przed kostnicą, paląc papierosy. To dowódcy różnego szczebla. Przystanęli nad jednym z ciał, by sprawdzić, czy osoba ta nie należała do ich oddziału. Poważne rany na zwłokach - relacjonował dziennikarz BBC - mogły sugerować, że wojskowy zginął w wyniku ostrzału artyleryjskiego.

- To trudne i przykre, ale konieczne. To część naszej pracy. Musimy pożegnać chłopców we właściwy sposób - tłumaczył zastępca dowódcy bataliony o pseudonimie Avocat. Jak dodał, do pomocy w identyfikacji zwłok sprowadzone zostanie wsparcie z jego oddziału.  

Setki niebiesko-żółtych flag

To, jak wielu jest poległych na wojnie, widać na ukraińskich cmentarzach. Na jednym z nich w Dnieprze dziennikarz BBC spotkał 31-letnią Oksanę. Jej mąż Pavlo był mistrzem w trójboju siłowym i trenerem personalnym. Zginął w czasie listopadowej kontrofensywy w obwodzie charkowskim. W okolicach Iziumu pocisk z rosyjskiego śmigłowca uderzył w jego konwój. - Poszedł bronić naszego kraju na ochotnika. W głębi serca był wojownikiem kochającym wolność. Był uosobieniem naszego ukraińskiego ducha - opowiedziała kobieta.

Zidentyfikowanie ciała Pavlo nie było proste. Jak inne osoby w samochodzie, którym podróżował, został poważnie poparzony. W końcu udało się go rozpoznać po tatuażu.

Niebiesko-żółtych flag, które powiewają nad grobami poległych żołnierzy, są setki. Półtora roku po rozpoczęciu wojny niewiele ukraińskich rodzin uniknęło żalu po stracie bliskich. Wydaje się jednak, że wola walki nie słabnie, a straty pobudzają determinację - oceniło BBC.

Po wybuchu wojny Oksana i Pavlo umówili się, że jeśli on zginie, ona dołączy do wojska. Przez ostatnie dwa miesiące kobieta służyła w oddziale dronów obserwacyjnych na przedmieściach Bachmutu. - Muszę kontynuować to, co zaczął, by jego wysiłki nie poszły na marne. Wolontariat i darowizny są dobre, ale muszę być tego częścią, częścią naszego przyszłego zwycięstwa - tłumaczy.

Autorka/Autor:ft/adso

Źródło: BBC

Tagi:
Raporty: