Tom Homan - "car od granicy" Białego Domu - przekazał w wywiadzie ze stacją CNN, że agenci Urzędu do spraw Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE) od wtorku "są w terenie" i zaczęli "ukierunkowane operacje" przeciwko imigrantom stanowiącym "zagrożenie publiczne". Równocześnie zaznaczył, że aresztowań będzie z pewnością więcej, bo agenci nie poszukują tylko osób z wyrokami. Nowa administracja Białego Domu ogłosiła, że aresztowania będą mogły się odbywać w szkołach i kościołach. Reuters pisze, że pierwsze samoloty z deportowanymi są planowane już na ten tydzień.
Urzędnik wyznaczony do tego, by nadzorować wykonanie głównego punktu kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa, który obiecał pozbycie się z kraju tysięcy imigrantów, w wywiadzie dla CNN przekazał, że "ICE jest dziś w terenie, egzekwując prawo i oczywiście (...) skupiając się na zagrożeniach dla bezpieczeństwa publicznego, co jest naszym priorytetem".
Homan powiedział, że choć nie użyłby słowa "naloty", a raczej "ukierunkowane operacje", to agenci z Urzędu ds. Imigracji i Egzekwowania Ceł (ICE) "wrócili do wykonywania swojej roboty, czego nie byli w stanie zrobić przez cztery lata".
Dodał, że choć operacje są skierowane głównie przeciwko osobom skazanym za przestępstwa, to aresztowani zostaną również inni imigranci przebywający w USA nielegalnie, którzy będą przebywać w pobliżu. - Ustawa (...) nie mówi nic o tym, że musisz być skazany za poważne przestępstwo, by zostać wydalonym z kraju, więc będzie więcej pobocznych aresztowań - powiedział.
Według stacji Fox News, już pierwszego dnia urzędowania nowej administracji zniesiono przepisy zakazujące służbom przeprowadzania aresztowań we "wrażliwych miejscach", takich jak kościoły czy szkoły. Reuters we wtorek potwierdził te informacje, cytując oświadczenie nowej administracji w Waszyngtonie.
Homan nie ujawnił szczegółowych lokalizacji operacji ICE, podając jedynie, że odbywają się one na terenie całego kraju. Pierwotnie, wybrany przez Trumpa "car od granicy" zapowiadał rozpoczęcie działań w Chicago, jednak według CNN plany te zostały zmienione po tym, jak informacje na ten temat wyciekły do mediów.
Urzędnik stwierdził, że mimo największej od 10 lat liczby deportacji imigrantów - ponad 220 tysięcy - w ubiegłym roku, poprzednia administracja nie wykonywała swojej pracy, a większość deportacji była dziełem straży granicznej i dotyczyła osób tuż po przekroczeniu granicy.
Homan wykluczył również zmiany rozporządzeń wydanych przez Donalda Trumpa o całkowitym zawieszeniu przyjmowania nowych uchodźców. Według CNN dotknie to m.in. byłych współpracowników sił USA w Afganistanie, a nawet pochodzące stamtąd rodziny amerykańskich żołnierzy.
W poniedziałek Trump podpisał też szereg innych rozporządzeń dotyczących imigracji, w tym ogłoszenie stanu nadzwyczajnego na granicy z Meksykiem i uznaniem nielegalnej imigracji za "inwazję" wymagającą wysłania tam dodatkowych sił zbrojnych. W efekcie całkowicie wstrzymano prawo do ubiegania się o azyl oraz zaczęto automatycznie odsyłać migrantów przekraczających granicę poza przejściami granicznymi.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Rebecca Blackwell/Associated Press/East News