"Jesteśmy pod wrażeniem odwagi i wytrwałości Białorusinów, zwłaszcza białoruskich kobiet"

Źródło:
PAP

Wspieranie dialogu nie jest ingerencją w wewnętrzne sprawy Białorusi - zapewnił szef dyplomacji Unii Europejskiej Josep Borelli. Unijni szefowie MSZ spotkali się w Brukseli z kandydatką białoruskiej opozycji i główną rywalką Alaksandra Łukaszenki w sierpniowych wyborach prezydenckich Swiatłaną Cichanouską.

- Cieszę się, że mogliśmy się spotkać ze Swiatłaną Cichanouską przed Radą do spraw Zagranicznych. Przedstawiła nam swoją ocenę wydarzeń na Białorusi. Jesteśmy pod wrażeniem odwagi i wytrwałości Białorusinów, zwłaszcza białoruskich kobiet, które pokazują prawdziwy sens przywództwa - powiedział w poniedziałek Josep Borrell.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

- Chciałbym podkreślić, że będziemy wspierać włączający dialog narodowy w interesie Białorusinów na rzecz wolnych i uczciwych wyborów. To nie może być uznane za zewnętrzną ingerencję w sprawy wewnętrzne, bo demokracja i prawa człowieka leżą u podstaw tożsamości UE - podkreślił Borrell.

Według źródeł Polskiej Agencji Prasowej w spotkaniu z białoruską opozycjonistką wzięli udział prawie wszyscy szefowie dyplomacji państw członkowskich, poza przedstawicielami Estonii i Belgii, który nie byli w stanie dotrzeć na śniadanie przed Radą do spraw Zagranicznych.

Reakcja Rosji

W piątek rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oceniła, że zaproszenie Cichanouskiej na spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw UE jest naruszeniem karty Narodów Zjednoczonych i "częścią składową scenariusza ingerencji w sprawy wewnętrzne Białorusi".

- Kontakt taki - jeśli do niego dojdzie - oceniamy jako jeszcze jeden dowód na odejście Unii Europejskiej od wcześniejszych deklaracji, iż w sytuacji związanej z Białorusią nie ma geopolityki - oznajmiła Zacharowa.

Borrell w odpowiedzi na te zarzuty stwierdził, że "UE nie ma ukrytego planu". "Białorusini powinni mieć możliwość swobodnego wyboru swojego prezydenta, bez prześladowań i represji. Jedynie pluralistyczny dialog krajowy może doprowadzić do pokojowego i trwałego rozwiązania" - zareagował na Twitterze szef unijnej dyplomacji.

Borrell wyznał, że "z żalem odnotowuje, iż sytuacja na Białorusi się pogarsza, a wobec pokojowych demonstrantów stosowane są represje. - Wszyscy mogą to zobaczyć na zdjęciach pokazywanych przez telewizję - powiedział.

Szef unijnej dyplomacji zapowiedział również, że ministrowie będą rozmawiać zarówno o tym, jak wesprzeć Białorusinów, jak i o tym, w jaki sposób na nowo zdefiniować relacje z białoruskim rządem w sytuacji, w której UE nie uznaje Alaksandra Łukaszenki za prawowitego prezydenta kraju.

Apel o działania

Minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkeviczius zaapelował w poniedziałek do UE o działania w związku z pogarszającą się sytuacją na Białorusi. - Nadszedł czas na bardziej namacalne, jasne działania. To, co przynajmniej powinniśmy zrobić, to przyjęcie sankcji. Mam nadzieję, że nasi koledzy nie będą robić z UE zakładnika, bo naprawdę nadszedł czas, by działać - powiedział Linkeviczius przed posiedzeniem Rady do spraw Zagranicznych.

Litwa, dokąd z Białorusi, tuż po wyborach prezydenckich (odbyły się 9 sierpnia) wyjechała Swiatłana Cichanouska, jest jednym z krajów członkowskich najgłośniej domagających się stanowczej reakcji. Wraz z pozostałymi państwami bałtyckimi Litwa zdecydowała się nałożyć własne restrykcje na przedstawicieli władz Białorusi odpowiedzialnych za represje i fałszerstwa wyborcze. Objęty nimi został też prezydent Białorusi.

Szef MSZ Niemiec Heiko Maas ogłosił przed posiedzeniem Rady do spraw Zagranicznych, że opowiada się za tym, by również Alaksandr Łukaszenka został objęty sankcjami. Do tej pory zdecydowana większość krajów członkowskich, w tym Niemcy, przekonywała, że prezydent Białorusi powinien być wyłączony z restrykcji, aby zostawić otwarte kanały dialogu. - Musimy odnotować, że nic nie poprawiło się w ciągu ostatnich kilku tygodni. Przemoc, jaką Łukaszenka stosuje wobec pokojowych demonstrantów, jest całkowicie nie do przyjęcia - oświadczył Maas.

Zdaniem ministra spraw zagranicznych Litwy, poza sankcjami UE może też wspierać społeczeństwo obywatelskie czy wolne media na Białorusi. - Powinniśmy nie tylko wyrażać empatię wobec ludzi, którzy cały czas cierpią, przebywając w aresztach, są torturowani, gwałceni - mówił Linkeviczius. Jak zaznaczył, UE powinna też jasno powiedzieć "ustępującym władzom, że nie mają one moralnego prawa", żeby wypowiadać się w imieniu Białorusinów czy podejmować jakiekolwiek decyzje.

- Bardzo ważne jest, by powiedzieć wszystkim, by nie interweniowali, by nie mieszali się w wewnętrzne sprawy Białorusi. To byłby bardzo jasny sygnał dla Rosji - dodał szef litewskiej dyplomacji.

Białorusini od sierpnia protestują przeciwko fałszerstwom wyborczym STR/PAP/EPA

Impas w sprawie sankcji

Kwestie Białorusi są jednym z trzech głównych punktów dyskusji ministrów. W piątek ambasadorom państw członkowskich nie udało się przełamać impasu dotyczącego sankcji wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu odpowiedzialnych za represje i fałszerstwa wyborcze. Decyzję w tej sprawie blokuje Cypr, który domaga się z mocniejszej reakcji UE wobec działań Turcji na spornych wodach Morza Śródziemnego.

- Nasza reakcja na łamanie suwerenności i praw krajów członkowskich, na jakiekolwiek łamanie podstawowych wartości i zasad, nie może odbywać się na zasadzie wybierania jak z menu. (Nasza reakcja) musi być konsekwentna - oświadczył w poniedziałek w Brukseli minister spraw zagranicznych Cypru Nikos Kristodulidis.

Sprawujące prezydencję w Radzie UE Niemcy, które prowadzą rozmowy z Turcją, są przeciwne kolejnym sankcjom wobec tego kraju, bo uważają, że zaszkodzi to ich wysiłkom dyplomatycznym.

Sytuacja ta posłużyła jako argument przeciwnikom jednomyślnego podejmowania decyzji w sprawie sankcji przez UE. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaproponowała w minionym tygodniu w Parlamencie Europejskim, aby odejść od tej zasady. Na to jednak musiałyby się zgodzić wszystkie państwa członkowskie.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: