Francuscy dyplomaci opowiadają się za wznowieniem negocjacji z Rosją nad umową o partnerstwie. Jedności jednak na przyszłotygodniowym szczycie UE nie będzie: niektóre kraje, w tym Polska i Wielka Brytania, pozostają sceptyczne wobec roli Moskwy w konflikcie kaukaskim.
- Warunki, które postawiliśmy, by wznowić negocjacje z Rosją zostały spełnione - mówili, anonimowo, francuscy dyplomaci, odnosząc się do wycofania wojsk rosyjskich na pozycje sprzed pięciodniowej wojny osetyjskiej. W tej sprawie, Francja zdaje się mieć po swojej stronie również Komisję Europejską. - Jeśli jest pozytywna ocena wycofania się rosyjskich żołnierzy ze stref buforowych, to KE może kontynuować negocjacje z Rosją - twierdzą źródła bliskie komisarzowi ds. stosunków zewnętrznych Benity Ferrero-Waldnera.
Ale wątpliwości Londynu, Oslo, Warszawy czy Republik Bałtyckich mogą przełożyć się na próby opóźnienia wznowienia rozmów. - Nie powinniśmy tak szybko przejść do porządku dziennego w relacjach z Rosją i zapominać o konflikcie rosyjsko-gruzińskim - powiedział dyplomata jednego ze wschodnich krajów UE. - To mogłoby zostać odczytan, jak zgoda na aneksję Osetii Płd. i Abchazji.
Weta nie będzie
Z prawnego punktu widzenia negocjacje z Rosją nigdy nie były zerwane, więc nie potrzebna jest tutaj formalna decyzja państw Unii. Nie jest więc też możliwe zgłoszenia weta wobec wznowienia rozmów. - Ale oczywiście jest to kwestia bardzo wrażliwa politycznie i poczekamy na zielone światło od przywódców państw UE na szczycie - zapewniły źródła w KE.
Umowa regulująca relacje pomiędzy Brukselą i Moskwą wygasła w grudniu ubiegłego roku. Wcześniej rozpoczęcie rozmów blokowała m.in. Polska, domagając się włączenia kwestii energetycznej do mandatu negocjacyjnego i zniesienia narzuconego przez Rosję embarga na polskie mięso. Po wybuchu działań zbrojnych w Osetii Południowej i wkroczeniu wojsk rosyjskich na terytorium Gruzji, UE zawiesiła rozmowy, krytykując Moskwę za "nieproporcjonalne" użycie siły.
Kontrowersyjna pozycja Rosji
Na czwartkowym spotkaniu w Brukseli, kilku ambasadorów państw UE miało argumentować: "Przed wojną w Osetii Południowej i Abchazji było 2 tys. żołnierzy rosyjskich sił pokojowych, teraz ponad 7 tys. To nie jest ta sama sytuacja".
Pozostaje też kwestia obecności rosyjskich wojskowych w rejonie Achałgori i wąwozu Kodori, co Tbilisi uznaje za łamanie zapisów porozumienia o zawieszeniu broni. Rosja zaś uważa owe obszary za - odpowiednio - część Osetii Południowej i Abchazji, więc wycofywać stamtąd sił nie zamierza.
Pierwszy zgrzyt w poniedziałek
Różnice zdań między krajami UE w sprawie Rosji mogą ujawnić się nie tylko na szczycie UE w środę i czwartek, ale już na poniedziałkowym posiedzeniu szefów dyplomacji 27 w Luksemburgu, którzy przygotowują szczyt. Paryż stara się bowiem, by już wtedy przyjęto deklarację wyrażającą zadowolenie z powodu wycofaniu wojsk rosyjskich. - Jeśli nie w poniedziałek, ani nie na szczycie europejskim, to zapewne na szczycie UE-Rosja 14 listopada wznowimy negocjacje z Rosją - utrzymują francuscy dyplomaci.
Źródło: PAP