Tysiąc osób na pogrzebie modelki


Blisko tysiąc osób pożegnało tragicznie zmarłą, brazylijską modelkę Marianę Bridi da Costa. Ta dwukrotna finalistka Miss World, której lekarze z powodu choroby amputowali ręce i nogi, zmarła w sobotę nad ranem.

Pogrzeb odbył się w małej miejscowości Marechal Floriano w stanie Espirito Santo, na południowym wschodzie Brazylii.

- Jesteśmy dumni z tego, że była naszą przyjaciółką, że pojawiła się w naszym życiu, że była tak zdeterminowaną osobą i podążała za marzeniami, a nie tylko siedziała i czekała - powiedziała jedna z jej przyjaciółek Heloisa Cardoso.

- Ból jest ogromny, nie ma miary dla tego bólu - mówił ojciec Mariany Bridi.

Zła diagnoza?

Historia 20-letniej Mariany Bridi wstrząsnęła całym światem. Ta piękna kobieta jeszcze miesiąc temu była zdrową, piękną kobietą ze świetnymi perspektywami na światową karierę modelki.

Pierwsze kłopoty ze zdrowiem pojawiły się u da Costy końcem grudnia ubiegłego roku. Zgłosiła się do lekarza. U kobiety stwierdzono kamienie nerkowe, jednak diagnoza okazała się błędna. To nie problemy z nerkami, a groźna bakteria stała się przyczyną fatalnego samopoczucia.

3 stycznia bieżącego roku modelka trafiła do szpitala Dorio Silva z rozpoznaniem sepsy. By ratować życie dziewczyny lekarze podjęli decyzję o amputacji jej kończyn. Następnie sepsa spowodowała martwicę tkanek. Doszło do problemów z krążeniem oraz do zapaści w pracy organów wewnętrznych.

W sobotę 24 stycznia nad ranem bliscy modelki poinformowali o jej śmierci.

Źródło: Reuters