Tybetańczycy w 50. rocznicę antychińskiego wspominają swoich bojowników o wolność. - Ostatnie 50 lat przyniosło cierpienie i zniszczenie dla terytorium i ludności Tybetu - powiedział z tej okazji Dalajlama XIV w Dharamsali w Indiach, gdzie trwają główne uroczystości.
- Gdy Tybet został okupowany, komunistyczny rząd Chin przeprowadził tam serię kampanii przemocy i represji (...) Tybetańczycy dosłownie przeżyli piekło na ziemi -
Gdy Tybet został okupowany, komunistyczny rząd Chin przeprowadził tam serię kampanii przemocy i represji (...) Tybetańczycy dosłownie przeżyli piekło na ziemi Dalajlama XIV
Dodał, że "natychmiastowym rezultatem tych kampanii była śmierć setek tysięcy Tybetańczyków" i podkreślił, że kultura i tożsamość tybetańska "prawie zaginęły". - Nawet dzisiaj Tybetańczycy i Tybet żyją w ciągłym strachu, a chińskie władze wciąż są podejrzliwe - powiedział dalajlama.
Jednocześnie po raz kolejny wyraził swe poparcie dla tzw. drogi środka, czyli znacznej autonomii dla Tybetu, ale pod rządami Chin. Wezwał, aby wszelkie zmiany były dokonywane pokojowo i bez stosowania przemocy. Po wystąpieniu dalajlamy tysiące młodych Tybetańczyków wyszło na ulice Dharamsali i raczej wbrew intencjom swojego duchowego przywódcy skandowali: "Chiny wynoście się!", "Tybet należy do Tybetańczyków".
Nie tylko w Indiach
Rocznicę stłumienia antychińskiego powstania świętują nie tylko Tybetańczycy w Dharamsali. Około tysiąca osób wzięło udział w pokojowym protybetańskim marszu w stolicy Indii Delhi. Wykrzykiwano m.in. hasło: "Chiny, wstydźcie się!".
Protesty na rzecz Tybetu odbyły się również w stolicy Australii - Canberze i Korei Południowej - Seulu.
Tybet zamknięty
Co dzieje się w samym Tybecie - nie wiadomo, bo region został odcięty od świata przez chińskie służby bezpieczeństwa. Klub Zagranicznych Korespondentów w Chinach poinformował, że w ostatnich dniach zatrzymano co najmniej 6 zagranicznych dziennikarzy, którzy chcieli przedostać się w rejony zamieszkiwane przez Tybetańczyków.
Z nielicznych relacji wynika, że w regionie nie działają internet oraz sieci telefonii komórkowej. Pod szczególnym nadzorem chińskiej policji i wojska są tybetańskie klasztory. W Lhasie chińskie służby bezpieczeństwa obserwują sytuację na ulicach miasta także z dachów głównych budynków. Według nieoficjalnych informacji Tybet jest obecnie regionem zamkniętym dla zagranicznych turystów.
Krwawa rocznica
Ubiegłoroczne obchody 49. rocznicy antychińskiego powstania zostały krwawo stłumione. Niektóre źródła donoszą o 220-tu zabitych i ponad tysiącu zaginionych. Dalajlama zaapelował do świętujących, by w tym roku unikali sytuacji konfliktowych i ograniczyli obchody do modlitwy. W tym roku obchody mają szczególnie uroczysty przebieg ze względu na okrągłą rocznicę. Mają być okazją dla tybetańskich uchodźców do dokonania bilansu ostatniego półwiecza.
Według tybetańskiego wiceministra do spraw informacji Thubtana Samphela, okres ten nie przyniósł poprawy losu Tybetańczyków mieszkających w Tybecie. Są oni nadal poddawani wynarodowieniu, władze dokonują masowych przesiedleń, których celem jest zmiana struktury demograficznej Tybetu na korzyść Chińczyków, a tradycje kulturowe i religijne Tybetańczyków są niszczone. Wszelkie formy sprzeciwu są brutalnie tłumione.
Jednocześnie minister Samphel pozytywnie ocenia 50-letni okres wychodźczego życia tybetańskiej diaspory. Podkreśla, że Tybetańczykom udało się stworzyć spójną, sprawnie działającą, demokratyczną wspólnotę. Byli również w stanie zachować i propagować na emigracji kulturę tybetańską.
50 lat walki
Tybet został zajęty przez wojska Mao Zedonga w latach 1950-51. 10 marca 1959 roku wybuchło powstanie antychińskie, które zostało krwawo stłumione, a dalajlama wraz z 80 tysiącami tybetańskich uchodźców wyemigrował do Indii.
Źródło: IAR, TVN24, tvn24.pl