Rosyjskie ministerstwo obrony opublikowało nowe nagranie, które pokazuje naloty na Syrię w wykonaniu bombowców Tu-22M. Maszyny zaprojektowane do szybkich ataków na flotę USA przy pomocy skomplikowanych rakiet, zrzucają po kilka ton najprostszych bomb na islamskich fanatyków.
Według oświadczenia rosyjskiego ministerstwa obrony naloty miały miejsce w dniach 22-24 stycznia. Celem miały być pozycje dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego w okolicach miasta Dajr az-Zaur na wschodzie Syrii. Od początku wojny domowej w większości pozostawało ono pod kontrolą sił reżimowych, choć od niemal roku jest całkowicie otoczone przez fanatyków. Niedawno rozpoczęli oni ofensywę, która ma na celu ostateczne zdobycie miasta.
Wiązki "głupich" bomb
Sytuacja nielicznych sił reżimowych w mieście jest trudna, bo zaopatrzenie można dostarczać jedynie drogą powietrzną. Rosjanie zrzucają więc palety z tonami zapasów, ale jednocześnie ponownie wysłali nad Syrię jedne ze swoich najcięższych maszyn, bombowce Tu-22M. Te nie zrzucają ton zapasów, ale tony bomb. Bombowce miały wykonać łącznie 18 lotów, startując z terytorium Rosji i pokonując po około dwa tysiące kilometrów za każdym razem. Nie podano więcej szczegółów, ale z opublikowanego po nalotach nagrania można dowiedzieć się nieco więcej. Tu-22M latały nad Syrię z ładunkiem najprostszych klasycznych bomb FAB-250, czyli bomb burzących o masie 250 kg. Każda z nich zawiera około 100 kg ładunku wybuchowego. Z nagrania wynika, że standardowym ładunkiem opuszczającym komorę bombową Tu-22M było 11 takich bomb. Jedna maszyna podczas pojedynczego lotu zrzucała na Syrię 1,1 tony materiałów wybuchowych. W okolicach Dajr az-Zaur spadło ich więc w sumie prawie 20 ton.
Transport bomb nad dżihadystów zamiast ryzykownych ataków na US Navy
Bomby FAB-250 nie mają żadnych systemów naprowadzających. Nie różnią się istotnie od tych, które radzieccy piloci zrzucali na niemieckie wojska podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Ich celność zależy od umiejętności pilota i systemów celowniczych na pokładzie bombowca. Dzięki pomocy komputerów „głupie” bomby można obecnie zrzucać dość precyzyjnie, ale daleko im do dokładności broni „inteligentnej”. Są jednak nieporównywalnie tańsze i przez to naloty są znacznie bardziej ekonomiczne.
Niezależnie od wsparcia systemów celowniczych, wiązka jedenastu zwykłych bomb wyrządza szkody na znacznym obszarze. Rosjanie muszą być więc bardzo pewni co do tego, gdzie je zrzucają, i że w okolicy nie ma żadnych cywilów albo też godzą się na przypadkowe straty wśród niewinnych osób. Syryjska opozycja już obarcza rosyjskie lotnictwo winą za śmierć około tysiąca cywilów. Wysyłane nad Syrię samoloty Tu-22M i tak mają ograniczoną siłę uderzenia, bo te maszyny mogą zabrać na pokład ponad 20 ton bomb. Teraz wykorzystują jedynie małą część swoich możliwości. Zaprojektowano je do znacznie bardziej skomplikowanych i niebezpiecznych misji. Ich głównym zadaniem miało być atakowanie amerykańskiej floty na Atlantyku podczas ewentualnej III wojny światowej. Miały nadlatywać z prędkością 2000 km/h i odpalać potężne rakiety Ch-22, jedne z największych i najszybszych na świecie. Każda waży 6 ton i może pokonać 600 km, osiągając prędkość 5000 km/h. Rosjanie wysyłają Tu-22M nad Syrię, bo najprawdopodobniej lżejsze bombowce działające z bazy na terytorium tego kraju nie nadążają z nalotami. Przy okazji załogi cięższych maszyn też mogą nabyć doświadczenia podczas prawdziwych misji bojowych. Można się pochwalić możliwościami własnego lotnictwa.
Autor: mk//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: MO Rosji