Trzy powody postępów Rosjan. "Co zrobilibyście na naszym miejscu?"

Źródło:
PAP
Waszyngton ogłasza dodatkową pomoc wojskową dla Ukrainy
Waszyngton ogłasza dodatkową pomoc wojskową dla UkrainyAndrzej Zaucha/Fakty TVN
wideo 2/2
Waszyngton ogłasza dodatkową pomoc wojskową dla UkrainyAndrzej Zaucha/Fakty TVN

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział w środę mediom francuskim, że sytuacja na całym froncie na wschodzie kraju jest trudna, jako cele Rosjan wymienił Słowiańsk i Pokrowsk w obwodzie donieckim. Ocenił, że "chcą zająć cały wschód kraju".

- Na całym froncie na wschodzie sytuacja jest trudna. Odkąd Rosjanom nie udało się zająć Charkowa, a wiemy, że tam nie dotrą, ich główny cel się zmienił. Front, na którym koncentrują wysiłki, to oczywiście cały wschód - Słowiańsk, ale też Pokrowsk. Chcą też zająć Kostiantyniwkę i Torećk - powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ukraiński przywódca, który nie był obecny na otwarciu igrzysk olimpijskich w Paryżu, wyjaśnił, że chciałby przyjąć zaproszenie, lecz jego kraj jest w trudnym momencie. - To nie czas na Ukrainie, by świętować - powiedział.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr ZełenskiPRESIDENTIAL PRESS SERVICE/PAP/EPA

Trzy powody postępów Rosjan na wschodzie

Pytany, dlaczego wojska rosyjskie czynią teraz postępy na wschodzie kraju, wymienił trzy powody. Pierwszy - to brak uzbrojenia dla większości z 14 ukraińskich brygad. - Nie jest tajemnicą, że przygotowaliśmy 14 brygad. Chcieliśmy je wyposażyć w broń, by bronić naszego terytorium i realizować rotacje (...). Jeśli na 14 brygad wyposażone są tylko trzy, to czy można zatrzymać Rosjan? - zapytał. Drugim powodem jest to, że Rosjanie nie oszczędzają życia swoich żołnierzy. - Putinowi jest wszystko jedno, on nie liczy zabitych - powiedział Zełenski.

- Trzeci powód to brak możliwości użycia uzbrojenia dostarczonego przez kraje zachodnie w sposób, który uważamy za konieczny - kontynuował prezydent Ukrainy. Podał przykład Charkowa, atakowanego przez Rosjan pociskami z Biełgorodu, leżącego po drugiej stronie granicy. - Fakt, że nie możemy używać całego naszego uzbrojenia, by zatrzymać wroga, jest wielkim wyzwaniem. Co zrobilibyście na naszym miejscu? - pytał Zełenski.

Podkreślił, że wojska rosyjskie "znajdują się 50 kilometrów od granicy" ukraińskiej i dodał: "wiedzą, że nie mamy prawa do nich strzelać" (przez granicę - red).

Pytany o to, czy liczy na "zgodę na atakowanie celów militarnych głębiej na terytorium Rosji" przy użyciu zachodnich pocisków dalekiego zasięgu, prezydent Ukrainy powiedział, że bardzo by sobie tego życzył. Jednak, jak zauważył, partnerzy Ukrainy "na razie się tego obawiają".

Mówiąc o wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i ich wpływie na pomoc USA dla Ukrainy, Zełenski przyznał, że istnieje ryzyko dla jego kraju. - Nie możemy wpływać na żadne wybory, ale Stany Zjednoczone są dziś oczywiście wyzwaniem. Są ryzyka, których nikt nie może przewidzieć - powiedział.

Zełenski udzielił wywiadu dziennikom: "Le Monde", "Liberation", "L'Equipe" i agencji AFP.

Autorka/Autor:asty/kab

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PRESIDENTIAL PRESS SERVICE/PAP/EPA