Propozycja spotkania ubiegającego się o nominację prezydencką republikanów Donalda Trumpa z przywódcą Korei Płn. Kim Dzong Unem to "rodzaj propagandy lub reklamy" w jego wyścigu wyborczym - oznajmił wysoki rangą przedstawiciel północnokoreańskiego reżimu.
W wywiadzie udzielonym 18 maja agencji Reutera amerykański miliarder powiedział, że jest gotów rozmawiać z Kim Dzong Unem, by spróbować nakłonić władze w Pjongjangu do porzucenia programu atomowego. - Porozmawiałbym z nim, nie miałbym z tym żadnego problemu - mówił Trump. - To decyzja Najwyższego Przywódcy, czy zdecyduje się z nim spotkać, czy nie, ale myślę, że jego [Trumpa - red.] pomysł to nonsens - powiedział ambasador Korei Północnej przy ONZ w Genewie So Se Pyong. - Ma to być wykorzystane w wyborach prezydenckich, to wszystko. To rodzaj propagandy lub reklamy - mówił. - To bezsensowne, to gest w wyborach prezydenckich - dodał So.
- Nie ma to żadnego znaczenia, nie ma w tym szczerości - stwierdził.
Zmiana polityki wobec reżimu?
Zapowiedź Trumpa kontrastuje z polityką prezydenta Baracka Obamy, który utrzymywanie kontaktów z władzami północnokoreańskimi scedował na wysokich rangą przedstawicieli swojej administracji. So Se Pyong przypomniał, że Obama w swoich kampanijnych zapowiedziach mówił, że spotka się Kim Dzong Unem.
Na początku stycznia Korea Płn. przeprowadziła czwartą próbę z bronią atomową, ponadto w lutym wystrzeliła satelitę na orbitę okołoziemską przy pomocy rakiety dalekiego zasięgu. Pjongjang twierdzi, że przeprowadził pomyślnie próbę z bombą wodorową, potężniejszą od trzech testowanych w poprzednich latach ładunków. Sukces próby zakwestionowali jednak zagraniczni eksperci.
Oba te wydarzenia były pogwałceniem rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i spotkały się z potępieniem na świecie. ONZ zaostrzyła sankcje wobec Pjongjangu.
Autor: kło\mtom / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock