Donald Trump najwyraźniej w końcu uświadomił sobie, że jego dziwaczny podziw dla rosyjskiego prezydenta zraża do niego wyborców, którzy mogą przesądzić o tym, kto wygra wybory prezydenckie - stwierdza amerykański dziennik "Washington Post". Zdaniem gazety, o wyniku głosowania mogą zdecydować Amerykanie o korzeniach wschodnioeuropejskich.
Właśnie dlatego - jak pisze "WP" - Trump spotkał się w ubiegłym tygodniu z Kongresem Polonii Amerykańskiej, z uznaniem mówił o roli Polski w NATO, dziękował za udział polskich żołnierzy w operacjach sojuszu w Iraku i Afganistanie oraz podkreślał wkład amerykańskiej Polonii w historię i rozwój Stanów Zjednoczonych.
Zapowiedział także, że jego administracja będzie prawdziwym przyjacielem Polski i Polaków.
Amerykanie o wschodnioeuropejskich korzeniach mogą zdecydować
"Putinem gardzą miliony Amerykanów o polskich korzeniach, a także czeskich, słowackich, ukraińskich, węgierskich, litewskich, łotewskich i estońskich" - pisze "Washington Post". Zwraca uwagę, ci wyborcy wiedzą, jak to jest żyć w państwie policyjnym i gorszy ich uwielbienie Trumpa dla Władimira Putina.
"Rozpływanie się nad rosyjskim autokratą przez Trumpa może kosztować go wybory, kiedy wielu wyborców zdecyduje, że nie może oddać swojego głosu na człowieka, który kocha przeszkolonego przez KGB rosyjskiego dyktatora, który zagraża ojczyznom ich przodków" - zauważa "WP".
Zgodnie ze spisem ludności w USA mieszka niemal 5,6 mln obywateli o korzeniach wschodnioeuropejskich, z czego przodkowie ponad 3,2 mln byli Polakami.
"Choć nie są oni tak znaczący jak inne bloki, to są wpływowi, bo żyją w wielu kluczowych tzw. swing states [stanach "wahających się" - red.], które zdecydują o wyborach prezydenckich.
Niezadowolenie z uścisków Trumpa z Putinem
Przy tej okazji "WP" wymienia m.in. Ohio, w którym Hillary Clinton prowadzi w sondażach zaledwie 2 punktami procentowymi. Tutaj wśród 865-tysięcznej grupy Amerykanów o wschodnioeuropejskich korzeniach, niemal połowę stanowią etniczni Polacy. "W tak zawziętej rywalizacji on [Trump - red.] nie może sobie pozwolić na stratę jakiegokolwiek głosu ze względu na zażyłość z Putinem" - ostrzega "WP".
Podobna sytuacja jest - jak wskazuje dziennik - na Florydzie, gdzie Trump zwycięża w sondażach 2 punktami procentowymi. W 2000 roku George W. Bush wygrał tutaj zaledwie 537 głosami, więc - jak pisze "WP" - Trump musi być świadomy tego, że większość z 750-tysięcznej grupy wschodnioeuropejskich Amerykanów "nie jest zadowolona z uścisków Trumpa z Putinem".
Podobnie będzie także w Pensylwanii, Wisconsin i Michigan.
"Washington Post" zastanawia się, czy Trump zdoła przekonać "sceptycznych" wschodnioeuropejskich Amerykanów. "Jeśli nie, i Trump przegra może okazać się, że Rosja w rzeczywistości wpłynęła na wynik prezydenckich wyborów, ale nie w sposób, jaki najbardziej oczekiwaliśmy" - stwierdza dziennik.
Autor: pk\mtom / Źródło: Washington Post