Były prezydent USA Barack Obama nigdy nie nakazał podsłuchiwania jakiegokolwiek obywatela - tak jego rzecznik skomentował w sobotę tweety Donalda Trumpa, który zarzucił swemu poprzednikowi w Białym Domu, że ten założył mu podsłuch w czasie kampanii wyborczej.
- Prezydent Obama ani żaden przedstawiciel Białego Domu nigdy nie nakazali inwigilacji jakiegokolwiek amerykańskiego obywatela. Każda sugestia, że było inaczej, jest fałszywa - oświadczył Kevin Lewis w zwięzłym komunikacie dla mediów.
Jednak, jak zauważa Reuters, oświadczenie nie wyklucza możliwości, że jakiś podsłuch został założony np. przez służby podległe resortowi sprawiedliwości.
Zarzuty bez dowodów
W sobotę Donald Trump w serii tweetów zarzucił Barackowi Obamie, że ten założył mu podsłuch w czasie ubiegłorocznej kampanii wyborczej. Trump nie przedstawił na to żadnych dowodów.
"Jak nisko prezydent Obama upadł, by podsłuchiwać moje telefony w czasie uświęconego procesu wyborczego. To jest Nixon/Watergate. Zły (lub chory) człowiek!" napisał w sobotę Trump, nawiązując do trwającej w latach 1972-1974 afery politycznej, w wyniku której prezydent Richard Nixon ustąpił ze stanowiska. Afera wybuchła po wykryciu próby zainstalowania na zlecenie republikańskiego prezydenta podsłuchu w siedzibie sztabu wyborczego Partii Demokratycznej.
How low has President Obama gone to tapp my phones during the very sacred election process. This is Nixon/Watergate. Bad (or sick) guy!— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 4 marca 2017
"Mogę się założyć, że dobry prawnik może zrobić świetną sprawę z faktu, że Prezydent Obama podsłuchiwał moje telefony w październiku, tuż przed wyborami!" napisał w innym z wpisów.
I'd bet a good lawyer could make a great case out of the fact that President Obama was tapping my phones in October, just prior to Election!— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 4 marca 2017
W kolejnym dodał, że domniemane podsłuchiwanie miało miejsce w jego wieżowcu Trump Tower w Nowym Jorku, ale "nic nie wykryto".
Terrible! Just found out that Obama had my "wires tapped" in Trump Tower just before the victory. Nothing found. This is McCarthyism!— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 4 marca 2017
Śledztwo ws. kontaktów z Rosjanami
Jak pisze Reuters, Biały Dom nie odpowiedział na prośbę agencji o rozwinięcie tez stawianych przez prezydenta. Rzeczniczka Trumpa powiadomiła tylko, że prezydent przebywa w weekend w swojej rezydencji w Palm Beach na Florydzie, gdzie "odbywa spotkania, wykonuje telefony i gra w golfa". Reuters cytuje anonimowego współpracownika prezydenta, który powiedział, że "nie jest jasne", do czego odnosiły się tweety Trumpa.
Jak zwraca uwagę agencja, wpisy pojawiły się w czasie, gdy administracja Donalda Trumpa znalazła się pod presją ze strony FBI i śledztwa Kongresu USA dotyczącego kontaktów w czasie kampanii prezydenckiej pomiędzy członkami jego sztabu wyborczego i przedstawicielami władz Rosji.
1 marca dziennik "Washington Post" napisał, powołując się na źródła w amerykańskim ministerstwie sprawiedliwości, że podczas przesłuchań w Senacie, poprzedzających zatwierdzenie go na stanowisku prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, Jeff Sessions zataił swoje kontakty z przedstawicielami Rosji.
Sessions zdementował te informacje podkreślając, że nie rozmawiał z przedstawicielami rosyjskich władz o ubiegłorocznej kampanii wyborczej w USA, demokraci zaczęli jednak domagać się jego ustąpienia.
Uprzednio po publikacjach "Washington Post" ze stanowiskiem musiał natomiast pożegnać się w połowie lutego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Flynn. Jak wykazało dziennikarskie śledztwo, Flynn omawiał sankcje USA wobec Rosji z Kislakiem, zanim Trump objął urząd prezydenta, a także zataił to przed wiceprezydentem Mikiem Pence'em.
Autor: mm//rzw / Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP