Przyjęcie Traktatu z Lizbony przez Irlandczyków stawia w trudnej sytuacji lidera brytyjskiej opozycji - Davida Camerona. Wymusza na nim sprecyzowanie polityki wobec Unii, w czasie bardzo dla niego niedogodnym, tj. przed wyborami - powiedział publicysta dziennika "The Independent" Michael Brown. Z kolei włoskie władze nie kryją radości - i zaznaczają, że czekają teraz już tylko na dwa kraje.
Badania brytyjskiej opinii publicznej sugerują, że konserwatyści (torysi), którym przewodzi Cameron, mogą zwyciężyć w najbliższych wyborach parlamentarnych, spodziewanych w maju 2010 r. W najbliższych dniach torysi zbierają się na dorocznym zjeździe.
Zapowiadał referendum torysów - warunkowo
- Czy w świetle prawdopodobnej ratyfikacji przez Polskę i osamotnienia prezydenta Czech Cameron po cichu akceptuje, że wejście w życie Traktatu Lizbońskiego jest przesądzone, czy też wciąż chce rozpisać referendum, co zostanie odczytane jako dążenie do renegocjacji warunków brytyjskiego członkostwa w UE - podsumowuje Brown dylemat Camerona.
Uznanie Traktatu za fakt dokonany będzie bardzo trudne dla Camerona, ponieważ przytłaczająca większość członków jego partii jest przeciwko temu dokumentowi. Z kolei drugie rozwiązanie - rozpisanie referendum w razie wyborczego zwycięstwa torysów - postawi na porządku dziennym kwestię członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, ponieważ renegocjacja Traktatu nie wchodzi w grę. Michael Brown, "The Independent"
Rywal będzie pytać o Traktat
Według Browna, w toku najbliższej kampanii wyborczej rządząca Partia Pracy będzie stawiać torysom trudne pytania odnoszące się do ich stosunku do Traktatu Lizbońskiego i do UE, oskarżając ich przy tym o to, że ich eurosceptyczny stosunek spycha Wielką Brytanię na margines unijnej polityki.
- Mówimy o grze o bardzo wysoką stawkę. Mam wrażenie, iż torysi będą grać na zwłokę dążąc do zepchnięcia Traktatu z politycznego pola widzenia do czasu, aż czeski Trybunał Konstytucyjny wypowie się w tej sprawie - tłumaczy Brown.
Cameron na razie nie zmienia linii
W sobotniej wypowiedzi dla BBC Cameron powtórzył stanowisko swojej partii dotyczące rozpisania referendum w sprawie Traktatu Lizbońskiego, mimo iż został on już dawno ratyfikowany przez brytyjski parlament, a brytyjskie instrumenty ratyfikacyjne są złożone w Rzymie.
Przypomniał zarazem wcześniejsze zastrzeżenia, iż rozpisze referendum ws. Traktatu, jeśli jego partia zwycięży w najbliższych wyborach i jeśli Traktat do tego czasu nie będzie ratyfikowany przez inne państwa.
Oczekujemy teraz, że w dwóch krajach, w których parlamenty zaaprobowały Traktat Lizboński, ale gdzie brakuje dopełnienia ratyfikacji, nie będą stwarzane dalsze opóźnienia i przeszkody dla wejścia w życie - obecnie już nie odroczenia - Traktatu, podpisanego przez wszystkich 27 szefów państw i rządów. Giorgio Napolitano, prezydent Włoch
Włosi nie mają dylematów
Prezydent Włoch Giorgio Napolitano oświadczył w sobotę, że "z ulgą i satysfakcją" przyjął zwycięstwo zwolenników Traktatu Lizbońskiego w referendum w Irlandii. W wydanym komunikacie podkreślił, że teraz Unia Europejska czeka na zakończenie procesu ratyfikacji tego dokumentu w dwóch krajach, nie wymienił jednak ich nazw.
- Wyrażam uznanie dla tych wszystkich w Irlandii, począwszy od premiera Briana Cowena, którzy zabiegali o ten cenny rezultat - stwierdził prezydent.
Berlusconi: niech wejdzie w życie do końca roku
W wydanym wcześniej oświadczeniu premier Silvio Berlusconi napisał, że jest "szczęśliwy" z powodu decyzji Irlandczyków. Składając gratulacje premierowi Cowenowi ocenił: "Irlandzkie tak" stanowi zdecydowany krok ku wejściu w życie Traktatu, który zapewni nam silniejszą i skuteczniejszą Europę".
- Wyrażam pragnienie, by pozytywny przekaz, jaki płynie z Irlandii został przyjęty także w tych krajach członkowskich Unii, które nie ukończyły jeszcze ratyfikacji, mimo iż ich parlamenty opowiedziały się za nią - napisał włoski premier
- Pozostajemy wierni celowi, jakim jest wejście Traktatu Lizbońskiego w życie do końca roku - oznajmił premier Włoch.
O jak najszybsze zakończenie ratyfikacji zaapelował do Polski i Czech włoski minister do spraw europejskich Andrea Ronchi.
Źródło: PAP