Pokonanie ideologii ekstremistów jest możliwe, ale na walkę z rekrutacją dżihadystów w Europie i USA trzeba wydać znacznie więcej środków i zaangażować organizacje pozarządowe - uważa Farah Pandith, przedstawicielka rządu USA ds. społeczności muzułmańskich.
Podczas briefingu zorganizowanego przez Radę Stosunków Zagranicznych (CFR) Pandith przypomniała, że na świecie żyje 1,6 mld muzułmanów, a 66 proc. z nich ma poniżej 30 lat. - To wśród tych młodych ludzi następuje rekrutacja. To pokolenie, które dorastało już po zamachach z 11 września 2001 roku - zwróciła uwagę. Pandith sama jest amerykańską muzułmanką pochodzenia indyjskiego. Na stanowisko pierwszego w historii USA specjalnego przedstawiciela rządu ds. społeczności muzułmańskich mianowała ją w 2009 roku ówczesna szefowa dyplomacji Hillary Clinton.
Większe środki na pracę u podstaw
Pandith zwróciła uwagę, że do niedawna rządy, myśląc o zagrożeniu ze strony radykalnego islamu, koncentrowały się na Bliskim Wschodzie czy Afganistanie. Tymczasem w Europie Zachodniej żyje około 44 mln muzułmanów, którzy dzięki internetowi mają dostęp do tej samej ekstremalnej ideologii, co muzułmanie w krajach arabskich.
Bracia Kouachi, którzy zaatakowali w środę redakcję francuskiego tygodnika satyrycznego "Charlie Hebdo", pochodzili z rodziny imigrantów algierskich, ale sami urodzili się już we Francji. Pandith przyznała, że na razie zachodni świat ponosi porażkę w wysiłkach, by "poskromić narrację ekstremistów". - Musimy myśleć bardziej strategicznie i skutecznie, jak walczyć z ideologią ekstremistów i zapobiegać rekrutacji - powiedziała. A to oznacza - wyjaśniła - skoncentrowanie wysiłków na tym, w jaki sposób ekstremistom udaje się dotrzeć do młodych ludzi i wpływać na nich samych oraz na ich myślenie o swej tożsamości.
- To wymaga znacznie większych środków - wskazała, przyznając, że Kongres USA nie traktował tej sprawy priorytetowo. Przekonywała, że zadanie walki z rekrutacją młodych należy powierzać organizacjom pozarządowym, a zwłaszcza partnerom lokalnym, w tym pracownikom społecznym, którzy są bardziej kreatywni i innowacyjni. Rządy powinny być tylko pośrednikiem i ograniczyć swą rolę głównie do wskazania organizacjom pozarządowym miejsc, gdzie potrzebują pomocy.
Nie tylko siłą, ale raczej słowem
Pandith przestrzegała przed uogólnieniami, że ofiarami rekrutacji są głównie osoby biedne i mało wykształcone. Jej zdaniem rekrutowani są różni młodzi muzułmanie, a większość technik dżihadystów polega na perswadowaniu im, że jest tylko jeden sposób na bycie muzułmaninem - ekstremizm.
Tłumaczyła, że dżihadyści nie rekrutują 40-latków, ale właśnie młodszych, gdyż to wiek, w którym wielu przeżywa kryzys tożsamości: szukają odpowiedzi na pytanie, kim są, i jeśli to głos dżihadystów jest najgłośniejszy, to idą za nim. - Należy więc pokonać ich narrację innymi alternatywnymi i przede wszystkim wiarygodnymi głosami - zaapelowała. Jako przykład udanej kampanii wskazała prowadzony w Europie program z udziałem byłych ekstremistów, którzy na spotkaniach z młodymi muzułmanami opowiadali o swych doświadczeniach radykalizacji. Ale przyznała, że to za mało. Brakuje np. programów skierowanych do rodziców, których dzieci mogą być podatne na rekrutację. - Czy rodzice naprawdę rozumieją, jak przebiega proces rekrutacji? Czy wystarczająco im to wyjaśniliśmy? Jest tyle do zrobienia, np. korzystając z pomocy pracowników społecznych - zaznaczyła. - Można zrobić więcej i lepiej, by powstrzymać narrację ekstremistów, czy mówimy o Al-Kaidzie, tzw. Państwie Islamskim, czy innych. To nie jest problem nie do rozwiązania. (...) Ale musimy być bardziej kreatywni. Nie możemy mieć ciągle tylko jednego podejścia - czyli używania twardej siły ("hard power" - czyli siły militarnej), ale też potrzebujemy na skalę międzynarodową ruchu różnych partnerów w terenie w ramach tzw. miękkiej władzy ("soft power"). Wówczas ideologia ekstremistów może być pokonana - podsumowała.
Autor: mk//rzw / Źródło: PAP