Tak się paraduje!


Uzbrojeni po zęby żołnierze, czołgi, wyrzutnie rakietowe, myśliwce i bombowce. Takiej parady wojskowej mieszkańcy Baku nie widzieli od 16 lat. Pokaz siły zorganizowano m.in. dla Górskiego Karabachu, który wciąż nie chce uznać zwierzchnictwa Azerbejdżanu.

Ulicami azerskiej stolicy przejechał ciężki sprzęt, w większości wyprodukowany i dostarczony jeszcze przez Związek Radziecki. Nad głowami gapiów latały myśliwce i bombowce, a u wybrzeży Morza Kaspijskiego odbyły się krótkie manewry.

"Wojna trwa"

Przemarsz wojsk obserwowały tłumy gapiów. Z loży honorowej spoglądał na żołnierzy prezydent Azerbejdżanu Ilham Aliyev. - Nasz kraj pozostaje w stanie wojny - oświadczył przywódca, odnosząc się do konfliktu z Armenią o Górny Karabach.

Konflikt o Górny Karabach

Autonomiczny Obwód Górskiego Karabachu należał niegdyś do Azerbejdżańskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Mieszkali tam głównie Ormianie. Pod koniec lat 80. zaczęli się oni domagać przyłączenia do Armenii. Starcia szybko przerodziły się w krwawą wojnę.

Od 1993 r. konflikt jest zamrożony. Jednak strony nigdy nie podpisały porozumienia pokojowego. Od początku wojny życie straciło ok. 35 tys. osób, a ponad milion musiało opuścić swoje domy.

Górski Karabach znów zapłonie?

Źródło: Reuters