Tajwan powinien wykorzystać doświadczenia płynące z rosyjskiej inwazji na Ukrainę - tak według "New York Timesa" uważa amerykańska administracja. Waszyngton wskazuje, że "asymetryczne działania wojenne" zastosowane przeciwko rosyjskiemu agresorowi pozwalają słabszemu państwu skutecznie bronić się przed potężniejszym wrogiem. Dlatego też, jak pisze nowojorski dziennik, Amerykanie namawiają władze Tajwanu do korzystania na dużą skalę z lekkiej, trudnej do wykrycia broni, takiej jak ręczne wyrzutnie rakietowe.
Tajwan od dziesięcioleci żyje w cieniu gróźb podnoszonych przez komunistyczne władze kontynentalnych Chin, które zapowiadają przejęcie nad nim kontroli. Agresywna retoryka została zaostrzona, od kiedy władzę w Pekinie przejął Xi Jinping.
PODCAST O ZAGRANICY: Myśląc o następnej wojnie. Jakie wnioski Chiny wyciągną z tej?
Jak pisze "New York Times", Amerykanie uznali, że ewentualna agresja Chin na Tajwan jest możliwa, ale - mimo dysproporcji sił - nie musi ona oznaczać pewnego zwycięstwa Pekinu. Wojna w Ukrainie przekonała bowiem Waszyngton, że mniejsze wojsko może skutecznie odpierać ataki potężniejszego wroga - pod warunkiem, że zastosuje strategię wojny asymetrycznej, w której koncentruje się na mobilności i precyzyjnych atakach.
Ukraińcy - jak podkreśla strona amerykańska cytowana przez nowojorski dziennik - skutecznie odpierali ataki rosyjskich czołgów, myśliwców i grup batalionowych między innymi za pomocą ręcznych pocisków Javelin i Stinger oraz używając uzbrojonych dronów.
W tę stronę - zdaniem amerykańskich ekspertów - musi też iść Tajwan.
Potrzeba asymetrii
Według amerykańskich dziennikarzy prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen próbuje zorientować wojsko we wskazywanym przez USA kierunku. Jej kraj kupił już - jak czytamy - "dużą liczbę" mobilnej, śmiercionośnej broni, która jest trudna do namierzenia i zniszczenia przez wroga.
Część tajwańskich specjalistów od obrony - jak czytamy w "The New York Times" - jednak sceptycznie podchodzi do pomysłu na obronność opartą o lekkie, mobilne jednostki. Rozmówcy z Tajpej podkreślają potrzebę zakupu konwencjonalnej broni, takiej jak czołgi Abrams czy śmigłowce MH-60R Seahawk.
- Wdrożyliśmy wiele zaleceń ze Stanów Zjednoczonych, ale wciąż potrzebujemy przestrzeni, aby przygotować się na możliwość innych długoterminowych scenariuszy – powiedział Chieh Chung, analityk do spraw bezpieczeństwa Fundacji Polityki Narodowej w Tajpej.
Wyraził obawę, że inwazja Rosji na Ukrainę zbyt głęboko przekonała sojuszników z USA do idei asymetrii, która niekoniecznie może sprawdzić się w Tajwanie.
- Mamy przestarzałe systemy artyleryjskie, które muszą zostać zmodernizowane. Nie można oczekiwać od nas, że do obrony przed Chinami będziemy używać sprzętu z czasów drugiej wojny światowej - podkreśla Chieh Chung, cytowany przez "The New York Times".
Wymuszone zmiany
Amerykanie - jak donosi "NYT" - planują wymusić na Tajpei swoją wizję organizacji obrony. Rozmówcy amerykańskiej gazety przekazują, że Departament Stanu planuje odrzucać wnioski o sprzedaż sprzętu, który - w amerykańskiej opinii - nie poprawia realnie możliwości obronnych Tajwanu w obliczu chińskiej agresji.
Tak stało się między innymi z wnioskiem Tajwanu o zakup śmigłowców MH-60R Seahawk. Jednocześnie Amerykanie są bardzo mocno zainteresowani zwiększeniem szans swojego sojusznika w obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Państwa Środka. Dlatego też administracja Bidena wysłała na początku marca dwupartyjną delegację pięciu byłych wysokich urzędników bezpieczeństwa narodowego na Tajwan, aby porozmawiać z prezydent Tsai i innymi urzędnikami o skutecznej strategii obronnej kraju i możliwym zaopatrzeniu w broń.
"Strategiczna niejednoznaczność"
Od 1979 roku rządu Tajwanu i Stanów Zjednoczonych związane są zapisami umowy międzynarodowej (Taiwan Relations Act). Na jej podstawie najpotężniejsza armia świata zobowiązuje się do przekazywania Republice Chin broni o charakterze defensywnym. Jednocześnie USA prowadzą od lat politykę "strategicznej niejednoznaczności" w kwestii militarnego zaangażowania w przypadku agresji ze strony Chińskiej Republiki Ludowej.
Amerykańscy dziennikarze podkreślają, że chociaż USA nie wysłały do walki z rosyjskimi najeźdźcami w Ukrainie żołnierzy, to wspierają obrońców nowoczesnym sprzętem. Zorganizowanie takiej pomocy dla znajdującego się na wyspie Tajwanu byłoby dużo trudniejsze.
Rosnące zagrożenie
Temat ewentualnej agresji komunistycznych Chin na Tajwan jest - według "The New York Times" - traktowany poważnie jak nigdy dotąd po rosyjskim ataku na Ukrainę. Chińskie władze konsekwentnie uznawały za zrozumiałe tłumaczenia Kremla o rzekomym rosnącym zagrożeniu ze strony NATO.
4 lutego Xi Jinping i Władimir Putin spotkali się w Pekinie przed rozpoczęciem zimowych Igrzysk Olimpijskich. Wydano wtedy oświadczenie, że partnerstwo obu krajów "nie ma granic". Rosja potwierdziła wtedy roszczenia Chin do Tajwanu, stwierdzając, że jest to ich "niezbywalna część".
Źródło: tvn24.pl, The New York Times