Sąd Najwyższy Tajlandii odrzucił apelację byłego dyrektora szkoły, który ubiegał się o zmianę kary. Mężczyzna został skazany na śmierć po tym, jak otworzył ogień podczas napadu na sklep jubilerski w centrum handlowym. W wyniku ataku zginęły łącznie trzy osoby.
Prasitthichai Khaewkao otworzył ogień w centrum handlowym w Lopburi, jednej z centralnych prowincji Tajlandii, w styczniu 2020 roku. W wyniku strzelaniny zginął sprzedawca ze sklepu jubilerskiego, ochroniarz i dwuletni chłopiec, który przechodził przez centrum handlowe z trzymającą go za rękę osobą dorosłą. Cztery inne osoby zostały ranne. Były dyrektor szkoły podstawowej w sierpniu 2020 roku został skazany na karę śmierci m.in. za morderstwo pierwszego stopnia i nielegalne posiadanie broni.
Karę śmierci dla Khaewkao rok później podtrzymał sąd apelacyjny. Teraz Sąd Najwyższy Tajlandii utrzymał w mocy ten wyrok - informuje w piątek "Independent", powołując się na agencję AP. Sąd nazwał atak w centrum handlowym "skandalicznym" i "nieludzkim" i uznał, że nie ma podstaw do złagodzenia kary, ponieważ skazany "jako nauczyciel i dyrektor szkoły powinien stanowić wzór do naśladowania dla uczniów, ale zamiast tego popełnił poważne przestępstwo". Jak dotąd nie podano, kiedy mężczyzna zostanie stracony.
Skazany otworzył ogień w centrum handlowym
Strzelanina wywołana przez Khaewkao była szeroko komentowana w Tajlandii, a do mediów społecznościowych trafiły nagrania z monitoringu centrum handlowego, w którym doszło do ataku. Na jednym z nich widać napastnika w kominiarce, z plecakiem na torsie i pistoletem. Kamera zamontowana w sklepie jubilerskim zarejestrowała z kolei, jak chłopiec, trzymający dorosłego za rękę, upada po tym, jak Khaewkao oddał strzał. Chwilę później mężczyzna zabrał kilka złotych naszyjników i uciekł.
Po aresztowaniu Khaewkao przekazał dziennikarzom, że nie zabił dziecka ani pozostałych osób celowo. Jak stwierdził, otworzył ogień, "aby wystraszyć klientów i ochroniarzy", by łatwiej mu było uciec. "Thai Examiner" przytoczył wyjaśnienie napastnika, według którego grad kul padł z jego broni z powodu palca w rękawiczce, który "utknął na spuście". Funkcjonariusze policji przekazali później, że Khaewkao był zadłużony w banku i spółdzielni nauczycielskiej na kwotę o równowartości ponad 10 mln zł - pisała tajlandzka gazeta.
Kara śmierci w Tajlandii
Według danych tajlandzkiego departamentu więziennictwa, cytowanych przez "Independent", pod koniec lutego 250 osób było osadzonych w celach śmierci w Tajlandii, w tym 23 skazańców z wyrokami podtrzymanymi przez Sąd Najwyższy.
Od czasu, gdy w 2003 roku Tajlandia zrezygnowała z plutonu egzekucyjnego na rzecz śmiertelnego zastrzyku, w kraju stracono siedem osób. Ostatnia egzekucja, 26-letniego mężczyzny skazanego za zabójstwo, odbyła się w 2018 roku. Działaczka Amnesty International w Tajlandii Katherine Katherine Gerson powiedziała wówczas, że decyzja o karze śmierci jest "godnym ubolewania naruszeniem prawa do życia". "Tajlandia rezygnuje z własnego zobowiązania do dążenia do zniesienia kary śmierci i nie nadąża za obecnym globalnym odchodzeniem od kary śmierci" - czytamy na stronie Amnesty International.
ZOBACZ TEŻ: 35-latka podejrzana o zamordowanie dwanaściorga przyjaciół. Znaleziono przy niej cyjanek
Źródło: The Independent, Thai Examiner, amnesty.org