Juryj Harauski, były funkcjonariusz tak zwanego białoruskiego szwadronu śmierci, został w czwartek uniewinniony przez szwajcarski sąd w sprawie dotyczącej "zniknięcia" trójki oponentów Alaksandra Łukaszenki w 1999 roku. Wcześniej mężczyzna opowiadał mediom, że był uczestnikiem porwania i świadkiem ich zabójstwa - podała w czwartek stacja BBC. - Jest mi bardzo przykro. (...) Najwyraźniej dla cywilizowanego świata cała ta historia to powieść kryminalna, a nie rzeczywistość - powiedziała Alena Zacharenko, córka jednego z zamordowanych.
Bezprecedensowy proces odbył się w kantonie Sankt Gallen, w niespełna 10-tysięcznym mieście Rorschach. Przesłuchania prowadzono 19 i 20 września, w czwartek zapadł wyrok. Sąd uniewinnił Harauskiego od dwóch stawianych mu zarzutów: porwania opozycjonistów i wprowadzenia w błąd wymiaru sprawiedliwości.
CZYTAJ WIĘCEJ: Twierdzi, że zabijał opozycjonistów. Chce azylu w Szwajcarii
- Braliśmy pod uwagę taki scenariusz, ponieważ proces toczył się w demokratycznym państwie, gdzie oskarżony ma szansę na uniewinnienie - w przeciwieństwie do Białorusi czy Rosji - powiedział korespondentowi BBC prawnik z Białoruskiego Centrum Praw Człowieka "Wiasna" Paweł Sapiełko.
Według niego werdykt "może być wynikiem niezbyt starannego przygotowania strony oskarżającej oraz przyczyn proceduralnych, lecz wyrok nie podaje w wątpliwość samego faktu zaistnienia przestępstwa". Jego zdaniem uniewinnienie Harauskiego może stanowić zimny prysznic dla instytucji jurysdykcji uniwersalnej i ewentualnego rozpatrywania nowych spraw na tej zasadzie w szwajcarskich sądach.
Porwanie i zabójstwo białoruskich opozycjonistów. Oskarżony "plątał się w zeznaniach"
Harauski był członkiem oddziałów specjalnych SOBR. Twierdzi, że jako członek "szwadronów śmierci" był uczestnikiem porwania, a następnie świadkiem zamordowania w 1999 roku przez innego funkcjonariusza trzech oponentów Łukaszenki: byłego ministra spraw wewnętrznych Juryja Zacharenki, byłego szefa Centralnej Komisji Wyborczej Białorusi Wiktara Hanczara i biznesmena Anatola Krasouskiego.
Były funkcjonariusz białoruskich służb specjalnych uciekł z kraju do Szwajcarii w 2018 roku i poprosił tam o azyl polityczny. Rok później opowiedział w wywiadzie dla niemieckiego nadawcy DW o swoim udziale w tych zabójstwach. Utrzymywał, że opozycjonistów zabił dowódca jednostki Dzmitryj Pauliczenka. Następnie ciała zamordowanych spalono.
Te wypowiedzi stały się podstawą sprawy. Podczas przesłuchania w sądzie Harauski zmienił swoje zeznania - o ile w wywiadzie dla DW powiedział, że podał Pauliczence broń, której tamten użył do zastrzelenia wszystkich trzech mężczyzn, to w sądzie oświadczył, że nie dotykał tej broni. Powiedział też, że nie zdawał sobie sprawy z tego, że trzej przeciwnicy Łukaszenki zostali porwani po to, by ich zabić.
Szwajcarski sędzia uzasadniając decyzję powiedział, że była to sprawa, w którą "zaangażowane były władze", które "były odpowiedzialne za zniknięcia". - Te fakty nie powinny budzić wątpliwości. Jednak podczas przesłuchania oskarżony plątał się w zeznaniach i unikał odpowiedzi - cytuje sędziego BBC.
Córka zamordowanego: jest mi bardzo przykro
Proces Harauskiego był możliwy dzięki zasadzie jurysdykcji uniwersalnej. Pozwala ona na sądzenie sprawców poważnych przestępstw, takich jak ludobójstwo i zbrodnie wojenne, niezależnie od miejsca ich popełnienia. Wystarczy, że oskarżony przebywa w kraju, w którym ma być sądzony. Jednym z najsłynniejszych procesów przeprowadzonych zgodnie z tą zasadą był proces "architekta Holokaustu" Adolfa Eichmanna w Jerozolimie - przypomina BBC. Harauski, w przeciwieństwie do Eichmanna, przybył do Szwajcarii dobrowolnie.
- Jest mi bardzo przykro. (...) Najwyraźniej dla cywilizowanego świata cała ta historia to powieść kryminalna, a nie rzeczywistość - powiedziała BBC Alena Zacharenko, córka zamordowanego szefa białoruskiego MSW, która była jednym z oskarżycieli posiłkowych w opisanej sprawie.
Przed jej rozpoczęciem przedstawiciel szwajcarskiej prokuratury tłumaczył, że jurysdykcja tego kraju nie rozciąga się na zabójstwa popełnione poza jego terytorium (poza przypadkami ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludzkości), dlatego proces nie dotyczy zarzutu morderstwa, a "wymuszonego zaginięcia". Stosowny artykuł kodeksu karnego Szwajcarii mówi o tym, że jest ono przeprowadzone na polecenie lub za wiedzą władz lub organizacji politycznej. Tym samym ewentualny wyrok skazujący miałby wskazywać na odpowiedzialność władz Białorusi.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mvd.gov.by