Poszukiwania wraku Titanica w 1985 roku były tylko przykrywką dla tajnej operacji amerykańskiego wojska - twierdzi dr Robert Ballard, który brał udział w ekspedycji. Według niego, szukano faktycznie dwóch okrętów podwodnych, zatopionych w czasie Zimnej Wojny.
Robert Ballard, profesor oceanografii na uniwersytecie Rhode Island brał udział w ekspedycji, której celem było odnalezienie wraku Titanica w 1985 roku. Jak mówi, obecność ekipy w tej części Atklantyku, w której 15 kwietnia 1912 roku zatonął gigant, była podyktowana inną misją. Ballard, wówczas oficer wywiadu, miał za zadanie odnaleźć dwa zatopione okręty podwodne należące do USA - "Thresher" i "Scorpion". Oba zatonęły podczas Zimnej Wojny. Scorpion był dodatkowo wyposażony w broń atomową.
"Nigdy nie zapomnę, gdy zobaczyłem wrak po raz pierwszy"
- Moim zadaniem było odnalezienie reaktorów i broni. Ale nie chcieliśmy, by Sowieci się o tym dowiedzieli - mówi Ballard. - Potrzebowaliśmy więc przykrywki, a ja zasugerowałem Titanica, bo naprawdę chciałem go odnaleźć - dodaje.
Części wraku "niezatapialnego" giganta udało się zlokalizować dość szybko. - Nigdy nie zapomnę, gdy zobaczyłem go po raz pierwszy, 10 metrów ode mnie. Widziałem kil pomalowany farbą bez śladu rdzy - wspomina.
Z okazji setnej rocznicy katastrofy Titanica, National Geographic przygotowuje film dokumentalny poświęcony ekspedycji Ballarda.
Źródło: Reuters