Policjant, który zastrzelił uczestniczkę szturmu na Kapitol: uratowałem życie niezliczonej liczby osób

Źródło:
PAP

Policjant Michael Byrd, który śmiertelnie postrzelił 6 stycznia uczestniczkę szturmu na Kapitol Ashli Babbitt, udzielił wywiadu dla NBC. Funkcjonariusz ocenił, że tego dnia ocalił życie "niezliczonej liczby osób". Przyznał, że po tym, jak środowiska skrajnej prawicy odkryły jego tożsamość, był zmuszony się ukrywać ze względu na otrzymywane pogróżki. "Mówili, że mnie zabiją, odetną mi głowę" - mówił. Były prezydent USA Donald Trump został pozwany przez siedmiu funkcjonariuszy policji Kapitolu, którzy bronili Kongresu podczas szturmu jego zwolenników na parlament.

6 stycznia 2021 roku doszło do ataku na Kapitol. Do budynku wtargnęli sympatycy kończącego kadencję prezydenta Donalda Trumpa, którzy wcześniej otoczyli budynek. Doszło do brutalnych zamieszek. Posiedzenie Kongresu Stanów Zjednoczonych, który zebrał się, aby zatwierdzić wyborczą wygraną Joe Bidena, zostało na pewien czas przerwane.

Podczas zamieszek zginęło pięć osób, w tym jeden funkcjonariusz policji Kapitolu, Brian Sicknick. Ponad 240 policjantów odniosło obrażenia. Czterech funkcjonariuszy w tygodniach po tych wydarzeniach popełniło samobójstwo.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Policjant: wykonałem swoją pracę

W piątek w wywiadzie dla NBC po raz pierwszy zostały ujawnione dane policjanta, który śmiertelnie postrzelił 6 stycznia uczestniczkę szturmu Ashli Babbitt. Michael Byrd, policjant z 28-letnim stażem, opisywał między innymi okoliczności, w których doszło do postrzelenia. Jak stwierdził, zabarykadowane drzwi, których bronił, prowadziły do lobby przed salą obrad Izby Reprezentantów, gdzie schroniło się 60-80 kongresmenów i ich asystentów.

"Po tym jak zabarykadowaliśmy drzwi, byliśmy właściwie w potrzasku. Nie było drogi odwrotu, nie było drogi ucieczki" - mówił policjant. "Wiem, że tego dnia uratowałem życie niezliczonej liczby osób. Wiem, że członkowie Kongresu, tak jak i moi koledzy i pracownicy, byli poważnie zagrożeni. Wykonałem swoją pracę" - dodał.

Byrd stwierdził, że przed oddaniem strzału wielokrotnie ostrzegał uczestników zamieszek, którzy próbowali przedrzeć się przez barykadę, że ma pistolet i będzie strzelał. Dodał, że na oddanie strzału czekał do ostatniego momentu, kiedy Babbitt próbowała przejść przez wybitą szybę drzwi. Byrd powiedział też, że poradził kongresmenom, by w razie, gdyby napastnicy przedostali się przez barykadę, odpięli przypinki z garniturów, które mogłyby wskazywać, że są członkami parlamentu.

Zwolennicy Trumpa przed gmachem Kapitolu Thomas Hengge/Shutterstock.com

"Mówili, że mnie zabiją, odetną mi głowę"

Policjant przyznał, że po tym, jak środowiska skrajnej prawicy odkryły jego tożsamość, był zmuszony się ukrywać ze względu na otrzymywane pogróżki. "Mówili, że mnie zabiją, odetną mi głowę" - mówił oficer.

O tym, że tożsamość Byrda jest znana, wielokrotnie napominał były prezydent Donald Trump, który stwierdził, że Babbitt została "zamordowana przez kogoś, kto nigdy nie powinien był pociągnąć za spust". Trump insynuował też - wbrew faktom - że funkcjonariusz pracował dla wysoko postawionego polityka i wzywał do wyciągnięcia odpowiedzialności wobec policjanta.

CZYTAJ WIĘCEJ: Im gorzej, tym lepiej? Szturm na Kapitol to próba "przyspieszenia" >>>

Byrd powiedział, że kilkakrotnie eskortował Trumpa podczas jego wizyt w Kapitolu i poglądy polityczne są dla niego nieważne. Śledztwo przeprowadzone przez prokuraturę federalną wykazało w kwietniu tego roku, że Byrd miał powody sądzić, że jego życie lub życie chronionych przez niego kongresmenów było zagrożone.

Bronili Kongresu, pozwali Trumpa

Donald Trump został pozwany przez siedmiu funkcjonariuszy policji Kapitolu, którzy bronili Kongresu podczas szturmu jego zwolenników na parlament. W pozwie, złożonym w sądzie federalnym w Waszyngtonie, policjanci zarzucili Trumpowi, że "współpracował z białymi suprematystami i swymi agresywnymi zwolennikami", aby złamać prawo, "popełnić akt krajowego terroryzmu i podjąć niezgodne z prawem starania, by pozostać u władzy".

Donald TrumpShutterstock

Wśród osób wymienionych we wniosku są zarówno współpracownicy Trumpa, tacy jak Roger Stone, jak i członkowie ekstremistycznych organizacji Proud Boys i Oath Keepers, którzy znaleźli się w tłumie atakującym budynki Kongresu.

Podobne dwie skargi złożyli w sądzie w ostatnich miesiącach demokratyczni kongresmeni.

Medale za obronę Kongresu

Na początku sierpnia prezydent USA Joe Biden podpisał ustawę przyznającą Złote Medale Kongresu policji Kapitolu (USCP) oraz waszyngtońskiej policji (MPD) za obronę Kongresu 6 stycznia. Biden przypomniał wtedy, że 6 stycznia był wydarzeniem historycznym w dziejach USA, bo nawet podczas wojny secesyjnej gmach Kongresu nie został zaatakowany w taki sposób, jak stało się tego dnia.

Pod koniec sierpnia rozpoczęło się dochodzenie specjalnej komisji śledczej Izby Reprezentantów do zbadania ataku z 6 stycznia.

Jako pierwszych świadków komisja przesłuchała czterech funkcjonariuszy policji Kapitolu, którzy zostali pobici przez tłum zwolenników Trumpa. Jeden z nich, Michael Fanone, doznał uszkodzenia mózgu oraz ataku serca po tym, jak został wielokrotnie porażony taserem.

Autorka/Autor:tas, pp //now

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Thomas Hengge/Shutterstock.com

Tagi:
Raporty: