Rosja zdecydowanie zaprzeczyła w czwartek doniesieniom, jakoby dyrektor programu wymiany kulturalnej był rosyjskim szpiegiem. Według Moskwy, takie oskarżenia mogą zaszkodzić i tak nie najlepszym ostatnio relacjom między krajami. O podejrzeniach wobec Jurija Zajcewa piszą amerykańskie media.
O sprawie jako pierwszy napisał portal "Mother Jones". Według tego źródła, FBI przesłuchuje obywateli USA, którzy wzięli udział w programie wymiany kulturalnej, zarządzanym przez Jurija Zajcewa, przewodniczącego Centrum Rosyjskiej Nauki i Kultury w Waszyngtonie. FBI ma sprawdzać, czy Zajcew nie próbował przypadkiem zwerbować do pracy Amerykanów, którzy w ramach programu odwiedzali Rosję. Agenci federalni mieli otwarcie przyznać, że sprawdzają, czy Zajcew nie jest szpiegiem. Pytali uczestników programu, skąd dowiedzieli się o możliwości wyjazdu i czy mieli kontakty z organizacją także po powrocie do Stanów. "Washintgon Post", pisząc o sprawie, zacytował jednego z uczestników wymiany, który miał powiedzieć, że w Rosji mieszkał w luksusowych hotelach i spotykał się z urzędnikami. Z kolei inny Amerykanin, który w przeszłości pracował dla amerykańskiego gubernatora przyznał, że FBI powiedziało mu, iż Zajcew miał ocenić go jako potencjalne źródło informacji.
FBI nie komentuje
"Mother Jones" podaje, że od 2001 roku organizacja zaprosiła do Rosji około 130 młodych Amerykanów. Według portalu, Zajcew tworzył teczki niektórych uczestników, chociaż sam nie jeździł z nimi na "kulturalne wizyty". Rosja w czwartek oświadczyła, że jest "zniesmaczona" doniesieniami mediów. - To sfabrykowane informacje, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - głosi komunikat MSW. FBI odmówiło komentarza w tej sprawie. Według "Mother Jones", proces aplikacji w Centrum Rosyjskiej Nauki i Kultury jest prosty - trzeba wypełnić podanie, przekazać ksero paszportu i uzasadnić, dlaczego chce się wyjechać do Rosji.
Autor: /jk / Źródło: Reuters, Washington Post, Mother Jones
Źródło zdjęcia głównego: rs.gov.ru/rccusa.org