Syryjska broń chemiczna może zostać zniszczona na morzu, z pokładu przystosowanej do tego jednostki - powiedział rzecznik Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW). To alternatywa wobec braku chętnych, którzy na terenie własnego kraju byliby gotowi zlikwidować arsenał Asada.
OPCW zamierza do połowy 2014 roku zlikwidować 1,3 tys. ton bojowych środków trujących, których utylizacja na terytorium syryjskim byłaby zbyt niebezpieczna ze względu na trwający tam konflikt zbrojny. Jednak w ubiegłym tygodniu Albania - kraj, który w 2007 roku sam zniszczył swój niewielki arsenał chemiczny - odrzuciła wniosek USA, by przeprowadziła likwidację syryjskiego arsenału u siebie. Także władze Belgii i Norwegii wykluczyły, by ich kraje mogły przeprowadzić na swoim terytorium ryzykowną operację.
Operacja jedyna w swoim rodzaju
Rzecznik OPCW Christian Chartier wskazał natomiast, że zniszczenie broni chemicznej syryjskiego reżimu na morzu, ze statku lub morskiej platformy, jest "realną możliwością". - Wszystkie opcje są brane pod uwagę - dodał w rozmowie z agencją AP. We wtorek przedstawiciel organizacji mówił z kolei agencji Reutera, że "obecnie wiadomo jedynie, że jest to technicznie wykonalne". Eksperci wskazują, że choć inne kraje, m.in. Japonia, likwidowały broń chemiczną na morzu, to przeprowadzenie takiej zakrojonej na szeroką skalę i złożonej operacji byłoby bezprecedensowe.
Porozumienie, które uratowało Syrię
Prezydent Syrii Baszar el-Asad zgodził się zniszczyć broń chemiczną w ramach rosyjsko-amerykańskiego porozumienia, mającego zapobiec uderzeniu militarnemu USA na cele reżimu syryjskiego w reakcji na atak chemiczny pod Damaszkiem 21 sierpnia.
Stany Zjednoczone i ich sojusznicy przypisują odpowiedzialność za ten atak reżimowi Asada. Natomiast Damaszek, wspierany przez Rosję, utrzymuje, że była to prowokacja rebeliantów.
Autor: rf//kdj / Źródło: PAP