Reżim w Damaszku upadł i to w zasadzie bez walki - powiedziała arabistka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Sara Nowacka. W jej ocenie do sukcesu rebeliantów przyczyniły się ich "uśpione komórki" w syryjskiej stolicy oraz osamotnienie Baszara al-Asada. Jak mówiła, choć syryjska opozycja jest mocno zradykalizowana, a ugrupowanie, które rozpoczęło ofensywę ma terrorystyczne korzenie, "duża część społeczeństwa wita nową rzeczywistość z nadzieją, może nawet radością".
W niedzielę syryjscy rebelianci ogłosili w telewizyjnym oświadczeniu, że wyzwolili Damaszek i obalili prezydenta kraju Baszara al-Asada. Asad, który dławił wszelkie przejawy sprzeciwu i zamknął tysiące ludzi w więzieniach, według jednych źródeł wyleciał z Damaszku w niedzielę w nieznanym kierunku, a według innych próbował to zrobić, ale prawdopodobnie zginął w katastrofie lotniczej, bo jedna z maszyn startująca z lotniska w stolicy zniknęła z radarów.
Rebelianci, których główną siłą jest islamistyczna grupa Hajat Tahrir asz-Szam (HTS) od półtora tygodnia prowadzą ofensywę na północy państwa. W błyskawicznej kampanii zajęli m.in. drugie pod względem wielkości miasto kraju Aleppo i liczącą około pół miliona mieszkańców Hamę. Siły opozycyjne wobec Asada w ostatnich dniach zajęły również niemal całą południowo-zachodnią część kraju, w tym całą prowincję Dara.
Skomplikowaną i dynamiczną sytuację w Syrii tłumaczyła na antenie TVN24 arabistka Sara Nowacka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Upadek reżimu
Można powiedzieć, że reżim w Damaszku już upadł. W zasadzie upadł bez żadnej walki - stwierdziła. - Mówi się, że rebelianci nawet nie musieli jeszcze wchodzić do stolicy, a żołnierze Asada porzucili go bez żadnej walki, nie deklarując żadnego wsparcia dla prezydenta. Mówi się nawet, że powstało jakieś porozumienie między częścią dowódców Asada a opozycją, czy rebeliantami, którzy tę ofensywę rozpoczęli - mówiła arabistka.
Dodała, że część osób walczących w szeregach rebeliantów stanowiły "uśpione komórki, które cały czas gdzieś w Damaszku funkcjonowały i były na miejscu".
Zwróciła również uwagę, że do błyskawicznej ofensywy rozpoczętej przez Hajat Tahrir asz-Szam, dołączyli także bojownicy z Dary czy As-Suwajdy. - Czyli właściwie z zupełnie innego kierunku, bo od strony granicy z Jordanią też zaczęli napierać w stronę Damaszku. Można powiedzieć, że miasto zostało absolutnie otoczone przez różne ugrupowania opozycji - wyjaśniła.
Osamotniony dyktator
Jak wskazała Nowacka, okazało się również, że Baszar al-Asad nie może już liczyć na wsparcie ze strony Rosji oraz Iranu, swoich najbliższych i najpotężniejszych sojuszników.
Jak dodała, w sobotę w Katarze doszło do spotkania ministrów spraw zagranicznych Rosji, Iranu i Turcji. Te trzy państwa są od 2017 roku gwarantami w tzw. procesie astańskim powołanym w celu zakończenia toczącej się od 2011 roku wojny domowej w Syrii. Przedstawiciele Moskwy, Ankary i Teheranu nie uzgodnili jednk żadnych konkretnych kroków mogących przybliżyć zakończenie wojny w Syrii.
- Zadeklarowali, że Asad w zasadzie powinien porozumieć się z opozycją, że nie mają zamiaru angażować się w obronę reżimu i w obronę prezydenta, przynajmniej na razie - zaznaczyła eksperka PISM-u.
Iran i Rosja od dawna są zagorzałymi zwolennikami prezydenta Syrii Baszara al-Asada, a Turcja wspierała syryjskich rebeliantów podczas powstania w 2011 r. i nadal się z nimi solidaryzuje.
Syryjscy rebelianci, czyli kto
Co wiemy o rebeliantach, którzy zdobyli Damaszek? Jak wyjaśnia Nowacka, syryjska opozycja to istna mozaika.
Arabistka zwróciła uwagę, że ugrupowanie Hajat Tahrir asz-Szam, które rozpoczęło ofensywę "ma przeszłość mocno terrorystyczną". - Wywodzi się w zasadzie z Al-Kaidy działającej na terytorium Syrii, ale od mniej więcej 2006 roku Hajat Tahrir asz-Szam odcięło się od swoich korzeni i w zasadzie walczyło zarówno z Państwem Islamskim, jak i z Al-Kaidą na terenie Syrii i przyjęło dużo bardziej pragmatyczne podejście do swoich działań - tłumaczyła arabistka.
Jak wyjaśniła, działalność ugrupowania koncentrowała sie na dwóch głównych elementach. - Po pierwsze, odrzuciło zupełnie ideę globalnego dżihadu, globalnych działań skierowanych na terroryzm i szerzenie religii muzułmańskiej. Skoncentrowało się na Syrii, czyli przyjęło taką narodową, nacjonalistyczną narrację, gdzie priorytetem stało się uwolnienie terytorium Syrii spod władzy Baszara al-Asada - mówiła Nowacka.
Jak dodała, "drugim elementem tej zmiany było złagodzenie swojego przekazu, czyli wskazanie, że są gotowi tolerować wszelkie ugrupowania etniczne i religijne". Wskazała, że Syria jest mocno zróżnicowana pod tym względem.
Hajat Tahrir asz-Szam chciało pokazać, że przedstawiciele różnych grup etnicznych i religijnych mogą czuć się bezpieczni na kontrolowanym przez nich terytorium. - To szło w parze ze skoncentrowaniem się na poprawie jakości usług na terytoriach, które ta grupa kontrolowała - powiedziała Nowacka. Dodała, że część ludność mieszkająca w okolicach Aleppo uciekała na terytoria kontrolowane przez HTS z powodu znacznie pogarszających się warunków życia na terytoriach pozostających pod władzą reżimu.
Zaznaczyła, że HTS pozostaje ugrupowaniem radykalnym.
Co dalej z Syrią?
- Ta zmiana nie jest z perspektywy większości ludzi idealna, natomiast jest zmianą. Syryjczycy czują oczywiście bardzo dużą niepewność związaną z tym, co przyniesie jutro. Nie wiedzą jak to wszystko się potoczy, czy to jednak nie będzie jakoś pogłębiająca się destabilizacja, chaos i dalsze walki, ale jednocześnie jest to pierwsze światło w tunelu, które widzą od lat - stwierdziła Nowacka.
Dodała, że "możliwość zmiany przyczynia się do tego, że duża część społeczeństwa wita tę nową rzeczywistość z nadzieją, może nawet radością". Zwróciła w tym miejscu uwagę, że "głównym problemem Syryjczyków, pomimo tak radykalnego profilu, jaki ma Hajat Tahrir asz-Szam, pozostawał prezydent Baszar al-Asad, a nie islamiści, którzy przejmują teraz kontrolę nad nad tymi terytoriami".
- Jednocześnie w te walki włączyły się pozostałe grupy, łącznie właśnie z Kurdami wspieranymi przez Stany Zjednoczone, więc tak naprawdę te wszystkie siły opozycyjne teraz się pewnie w okolicach Damaszku będą spotykać. Największym wyzwaniem dla sytuacji w Syrii jest to, co się wydarzy, kiedy one znajdą się wszystkie obok siebie w jednym miejscu i będzie konieczność wypracowania jakiegoś pomysłu, porozumienia na przyszłość - powiedziała Nowacka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/BILAL ALHAMMOUD