W 2011 roku, gdy Bliskim Wschodem wstrząsnęła arabska wiosna, doprowadzając do upadku autokratów w Tunezji, Egipcie i Libii oraz masowych protestów w Jemenie, Bahrajnie i Syrii, zaczęto pisać epitafia dla dynastii Asadów. Na ratunek rodzinie, która na dekady zawładnęła Syrią, przybyli jednak Iran, libański Hezbollah oraz Rosja. Teraz, gdy sojusznicy "opuścili gardę", iluzja o triumfie syryjskiego reżimu w krwawej wojnie domowej prysła. "Nic - ani reżimy, ani przywódcy - nie trwa wiecznie" - pisze CNN.
Jak zwraca uwagę stacja, w ostatnich kilku latach wojna między skorumpowanym i brutalnym reżimem w Damaszku a podzieloną, często radykalną opozycją zastygła w miejscu.
"Niegdyś odrzucony przez innych arabskich autokratów, Baszar al-Asad stopniowo odzyskiwał wątpliwe poważanie, jakimi darzą się nawzajem arabskie reżimy" - pisze CNN.
Wielu sądziło, że krwawa wojna domowa w Syrii ostatecznie dobiegła końca, a Baszar al-Asad wyszedł z niej zwycięsko. To złudzenie było powszechne, mimo że duże części kraju wciąż były kontrolowane przez kurdyjskie milicje (wspierane przez USA) oraz sunnickie frakcje (wspierane przez Turcję), Hezbollah, Iran i Rosja dalej wspierały reżim w Damaszku, Stany Zjednoczone kontrolowały obszary we wschodniej Syrii, Izrael przeprowadzał ataki powietrzne, "kiedykolwiek i gdziekolwiek uważał za stosowne", a Państwo Islamskie, choć poniosło klęskę, nadal dokonywało ataków terrorystycznych - zwraca uwagę stacja.
"To, że rząd w Damaszku nie upadł samo w sobie wydawało się osiągnięciem" - pisze CNN. Jak dodaje, była to jednak jedynie iluzja zwycięstwa.
Ofensywa rebeliantów
Iluzja, która prysła, gdy w środę przeciwni reżimowi rebelianci - dowodzeni przez dżihadystyczne bojówki Hajat Tahrir asz-Szam - niespodziewanie rozpoczęli ofensywę z prowincji Idlib. W ciągu zaledwie 72 godzin dotarli aż do centrum Aleppo. Następnie, w sile liczącej "tysiące bojowników", nie napotykając prawie żadnego oporu ze strony sił rządowych, zajęli miasta i wsie w prowincji Hama.
W sobotni wieczór, gdy rebelianci zbliżali się do miasta Hama, syryjskie media społecznościowe zalały doniesienia o załamaniu się sił rządowych w północnej części kraju. To właśnie w Hamie na początku 1982 roku, ojciec Baszara - Hafiz al-Asad - brutalnie stłumił powstanie Braci Muzułmanów. Prowincja znajdowała się we władaniu sił rebelianckich do 2016 roku, ale wówczas zostały z niej wyparte przez syryjskiego wojsko.
W pierwszej publicznej wypowiedzi od początku ofensywy Baszar el-Asad zapowiedział, że Syria będzie nadal "bronić swojej stabilności i integralności terytorialnej przed terrorystami i ich zwolennikami" oraz zadeklarował, że rebelianci zostaną wkrótce pokonani.
Tlący się konflikt domowy zapłonął na nowo.
Sojusznicy opuścili gardę
Dlaczego rebeliantom udało się przełamać opór sił rządowych zaledwie w kilka dni? Według CNN znajdujący się pod presją kluczowi sojusznicy Syrii - Rosja, Iran oraz Hezbollah - opuścili gardę.
Stacja zwraca uwagę, że Hezbollah, który odegrał kluczową rolę we wzmocnieniu syryjskiego reżimu w najciemniejszych dniach wojny domowej, po 7 października 2023 roku wycofał większość swoich sił do Libanu, by walczyć z Izraelem. Niedługo potem Izrael w odwecie zlikwidował większość starego kierownictwa organizacji, drastycznie ją osłabiając.
Rosja, która również znacząco wsparła rząd w Damaszku w trakcie wojny, wysyłając do Syrii swoje wojsko i samoloty, teraz pochłonięta jest wojną w Ukrainie, która jest obecnie "najwyższym priorytetem Moskwy" - zauważa CNN.
W trudniej sytuacji jest także Iran. Irańscy doradcy oraz irańskie bazy znajdujące się w Syrii były w ostatnim roku wielokrotnie atakowane przez izraelskie siły.
Nic nie trwa wiecznie
CNN wskazuje także nieubłagany los długowiecznych reżimów. "Dynastia Asadów sprawuje władzę od 53 lat, od 1971 roku. Choć samo jej przetrwanie jest już osiągnięciem, nie może się pochwalić właściwie niczym więcej" - pisze. .
Wszechobecna korupcja i złe zarządzanie podkopywały syryjską gospodarkę jeszcze przed wybuchem wojny domowej w 2011 roku. Od tego czasu życie przeciętnego Syryjczyka stało się jeszcze gorsze. Wojna pochłonęła setki tysięcy ofiar, a miliony zostały musiały opuścić swoje domy - zauważa stacja.
Na przestrzeni pięciu dekad dynastia Asadów przetrwała wiele wewnętrznych i zewnętrznych ciosów. "Jednak nic - ani reżimy, ani przywódcy - nie trwa wiecznie. Wszystko dobiega końca" - kwituje CNN.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: SANA HANDOUT/PAP/EPA