Na rok i dziewięć miesięcy więzienia w zawieszeniu skazał sąd w Stuttgarcie 52-letniego przedsiębiorcę Joerga Kretschmera. To jego syn przed niespełna dwoma laty w szkole w Winnenden zastrzelił 15 osób i ranił kilkanaście, po czym popełnił samobójstwo.
17-letni Tim Kretschmer zastrzelił osiem uczennic szkoły ponadpodstawowej Albertville, jednego ucznia oraz trzy nauczycielki, a podczas ucieczki zabił kolejne trzy osoby.
Broń, z której strzelał chłopak, należała do ojca. Dlatego sąd uznał Joerga Kretschmera za winnego nieumyślnego zabójstwa w 15 przypadkach, nieumyślnego uszkodzenia ciała w 14 przypadkach oraz naruszenia przepisów dotyczących posiadania broni.
18 sztuk broni
Mężczyzna miał w domu legalnie 18 sztuk broni palnej, które przechowywał w sejfie zgodnie z przepisami. Jedynie pistolet typu Beretta ukryty był w szafie między ubraniami. Tą właśnie bronią posłużył się 17-letni sprawca tragedii w 27-tysięcznym Winnenden.
Prokurator żądał dla Joerga Kretschmera kary dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu, z kolei obrońcy wnosili o uniewinnienie, wskazując, że oskarżony i jego rodzina także ponieśli ciężkie konsekwencje masakry.
"Najważniejsze, by oskarżony został skazany"
W procesie, który rozpoczął się we wrześniu zeszłego roku, uczestniczyło około 40 oskarżycieli posiłkowych, przede wszystkim rodzice dzieci, zabitych przez Tima Kretschmera, uczniowie oraz policjanci. Przed ogłoszeniem wyroku wyrazili nadzieję, że orzeczenie sądu będzie ważnym sygnałem dla opinii publicznej.
- Kwestia wysokości kary jest drugorzędna. Najważniejsze, by oskarżony został skazany, nie tylko za naruszenie przepisów o posiadaniu broni, ale też za nieumyślne zabójstwo - powiedział przedstawiciel oskarżycieli posiłkowych Jens Rabe, cytowany przez agencję dpa.
- Nie ma sprawiedliwości, która pozwoliłaby w jakikolwiek sposób odkupić to piętnastokrotne morderstwo - dodała matka jednej z ofiar masakry, Gisela Meyer.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24