"Tylko kichnij, a cię k*** zabiję" - pomyślał bezlitośnie Kubuś Puchatek. Bajkowy bohater, a raczej internauci którzy dopisali Kubusiowi nieoszczędzający Prosiaczka tekst, dobrze wiedzą, że z śmiertelnym wirusem nie ma żartów. No chyba, że świńskie. Internet zalała fala bezkompromisowych dowcipów o epidemii grypy.
Słyszałeś, że Meksyk ma się stać globalnym mocarstwem? Wystarczy, że ktoś tu kichnie i już cały świat zapada na grypę. popularny ostatnio meksykański żart
Wspomniany obrazek ma już nawet, nawiązującą do oryginalnego tytułu ("Winnie the Pooh") nazwę na czas epidemii : "Winnie the Flu & Piglet Swine" (w wolnym tłumaczeniu: Kubuś Grypa i Prosiaczek Świnka).
Jeśli scenariusz wymaga pocałunku bohaterów, będzie on realizowany zgodnie ze wszystkimi środkami bezpieczeństwa, aby nie narazić aktorów na ryzyko wytyczne dla realizatorów meksykańskich telenoweli
Obrazek to tylko jeden z wielu "wirusowych" żartów z choroby, którymi od kilku dni wymieniają się ludzie w sieci, którzy strach przed chorobą przekuwają w dobry dowcip. Jak przystało na tematykę, wiele z nich to "świńskie" żarty. Jak na przykład krążące w sieci zdjęcie, na którym małe dziecko całuje prosiaka prosto w jego ryj. Nie trzeba było długo czekać na komentarz - ktoś na zdjęciu dopisał "Ty mały sku***, zabiłeś nas wszystkich" i wysłał e-mailem w świat.
Meksyk walczy śmiechem
Poczucia humoru nie tracą też mieszkańcy Meksyku. Już po pierwszych doniesieniach o chorobie na serwisie YouTube pojawiła się radosna piosenka o wirusie grypy. "La cumbia de la influenza" szturmuje teraz meksykańskie listy przebojów i doczekała się angielskiej wersji językowej.
Skłonność Meksykanów z internetu przenosi się na ulice miast. Popularny gadżet na czas epidemii to ozdobiona według własnego pomysłu chirurgiczna maska. Świński ryjek, trupie czaszki czy wyszczerzone w uśmiechu zęby to najpopularniejsze motywy. Kolorowe maski ratują rodziców: - Moja dwuletnia córka nie chciała jej nosić, więc specjalnie dla niej ozdobiłam materiał haftowanymi serduszkami - mówi Jane Martinez.
Zabójczy wirus jako przykład narodowej dumy? Czemu nie - zdają się mówić Meksykanie i na ulicy opowiadają sobie kawały: "Słyszałeś, że Meksyk ma się stać globalnym mocarstwem? Wystarczy, że ktoś tu kichnie i juz cały świat zapada na grypę".
Żarty nie oszczędziły nawet narodowych symboli, takich jak meksykańskie banknoty. Kilka dni temu światło dzienne ujrzała nowa wersja 20 peso, z której spogląda na nas były prezydent Meksyku - don Benito Juarez Garcia ubrany w... antygrypową maskę.
Telenowela na cenzurowanym
Ogólną wesołość wywołały w Meksyku także doniesienia o specjalnych wytycznych, które wdarły się na plan tak popularnych w tym kraju telenoweli.
- Jeśli scenariusz wymaga pocałunku bohaterów, będzie on realizowany zgodnie ze wszystkimi środkami bezpieczeństwa, aby nie narazić aktorów na ryzyko - powiedział anonimowo jeden z rzeczników Televisa, największego producenta telenowel w Meksyku.
Jak ma wyglądać bezpieczny pocałunek? - Dopóki to szaleństwo się nie skończy, pewnie będą całować się telepatycznie - ripostuje pomysły telewizji krytyk kulturalny Carlos Monsivais.
Zaszczep świnię i uratuj świat
Przedsiębiorczy jak zwykle Amerykanie próbują z kolei na żartach z grypy zarobić. W popularnym sklepie internetowym e-bay można juz kupić koszulki z napisami na czasie. Każdy, kto chce mieć oryginalną pamiątkę z podróży do najbliższego sąsiada Stanów Zjednoczonych, może zaopatrzyć się w t-shirt z hasłem: "Pojechałem do Meksyku i złapałem świńską grypę". I to za jedyne 18 dolarów.
Amerykanie przygotowali też coś dla tych, którzy nudzą się przed komputerem. Oswoić swój strach przed chorobą można w serwisie www.swinefighter.com, przy pomocy komputerowych gier, w których "ratujemy" świat przed epidemią wirusa. Zadaniem gracza "SwineFighter" jest zaszczepienie zawirusowanych świnek, które pojawiają się na mapie świata.
Różowy bohater lekiem na strach
Niekończącym się żartom poddała się nawet poważna prasa. Pocieszna świnka błyskawicznie stała się popularnym bohaterem setek satyrycznych rysunków i komiksów, które pojawiły się na stronach gazet takich jak "Guardian" czy "Washington Post".
Ale na punkcie nowego bohatera mas i tak najbardziej oszalał internet. Fanem świńskiej grypy można zostać na serwisie społecznościowym Facebook, tak jak zrobiło to już... 65 tysięcy osób. Twórca popularnego profilu nie ma wątpliwości: więcej ludzi zaraziło się w internecie niż w prawdziwym życiu.
I to chyba najlepsza wiadomość dla wszystkich pogrążonych w strachu przed chorobą.
Źródło: AP, nytimes.com, huffingtonpost.com