W Chartumie, stolicy Sudanu, istnieje "duże ryzyko zagrożenia biologicznego": jedna z walczących stron w konflikcie między armią rządową a paramilitarnymi siłami RSF zajęła laboratorium, w którym znajdują się patogeny odry i cholery, a także inne niebezpieczne materiały - poinformowała Światowa Organizacja Zdrowia. Konflikt pomiędzy sudańską armią i paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia wybuchł 15 kwietnia.
Nima Saeed Abid ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) przekazał zdalnie reporterom zgromadzonym w Genewie, że technicy organizacji nie są w stanie uzyskać dostępu do laboratorium w Chartumie w celu zabezpieczenia materiałów.
- To nasze główne zmartwienie: technicy laboratoryjni nie mają dostępu i nie mogą wejść do laboratorium, aby zabezpieczyć materiał biologiczny i dostępne substancje - powiedział cytowany przez Reutersa Abid, odmawiając jednak poinformowania, która ze stron konfliktu zajęła obiekt.
Walki między armią Sudanu a paramilitarnymi Siłami Szybkiego Wsparcia (RSF) wybuchły 15 kwietnia i jak dotąd - według danych WHO - zginęło w nich co najmniej 459 osób, a 4072 zostały ranne. W efekcie wybuchu przemocy szpitale i inne obiekty zostały sparaliżowane, a wielu cywilów zostało uwięzionych w swoich mieszkaniach, chowając się przed walkami trwającymi na ulicach Chartumu, sąsiedniego Omdurmanu oraz w innych miejscach kraju.
Walki osłabły we wtorek po tym, jak armia i rywalizujące siły paramilitarne zgodziły się na trzydniowy rozejm, co pozwoliło większej liczbie Sudańczyków na ucieczkę, a zagranicznym rządom na ewakuację swoich obywateli.
W Sudanie trwa ewakuacja obywateli wielu państw, między innymi Polski, Stanów Zjednoczonych, Japonii czy Wielkiej Brytanii.
Czytaj także: > Kulisy ewakuacji brytyjskich dyplomatów z Sudanu. "Złożona i szybka" operacja > Polacy ewakuowani z Sudanu. MSZ dziękuje Hiszpanii, Francji i Niemcom za "nieocenioną pomoc"
Źródło: PAP