Miał 36 lat i był chodzącą górą mięśni. Nedżad Kliczić - "bośniacki Rambo" - zasłynął w miejscowym internecie amatorskimi nagraniami wideo, na których obładowany bronią strzelał z karabinów maszynowych, łuku i kuszy. Został w ten weekend zabity w jednej z przydrożnych kawiarni, prawdopodobnie na zlecenie mafii - donosi największy bośniacki dziennik "Dnevni list".
Kliczić, znany od lat policji w bośniackiej Krajinie na północnym zachodzie kraju, w nocy z soboty na niedzielę przebywał w kawiarni Gold w miejscowości Ostroszac niedaleko Cazina.
Kilku napastników. Rambo zaskoczony
Siedział przy stoliku sam, gdy w pewnej chwili do lokalu weszło "co najmniej czterech" zamaskowanych mężczyzn. "Wycelowali w Rambo i od razu zaczęli strzelać. Wszystkich zastraszyli. Nim się zorientowaliśmy, co się dzieje i że Rambo nie żyje, ich już nie było" - relacjonował wydarzenie jeden ze świadków cytowany przez "Dnevni list".
Policja, która przyjechała na miejsce kilkanaście minut po otrzymaniu zgłoszenia, potwierdziła tożsamość 36-letniego mężczyzny, którego znała od lat.
Kariera w internecie. W życiu handel bronią?
Nedżad Kliczić zyskał dużą popularność w Bośni i Hercegowinie w 2010 r., gdy w sieci umieścił własne nagrania. W barwach wojennych, w pełnym rynsztunku, który starczyłby w walce na froncie co najmniej dwóm żołnierzom, i okazjonalnie w towarzystwie węża boa, chwalił się swoimi umiejętnościami, zwinnością i siłą, pozorując walkę z wrogiem, strzelając do przedmiotów ukrytych przez niego w lasach i szukając w nich swoich urojonych przeciwników.
Policja znała go jednak z tej bardziej codziennej strony. Przez lata trafiał za kratki po dokonaniu kolejnych rozbojów, pobiciu właściciela jednej ze stacji benzynowych oraz za nielegalne posiadanie broni.
Również w 2010 r. aresztowano go wraz z 11 innymi osobami, próbując następnie udowodnić mu handel bronią w zorganizowanej grupie przestępczej. Rambo za każdym razem potrafił się jednak "wywinąć" i spędzał w więzieniu najwyżej kilka miesięcy, np. po znalezieniu w jego mieszkaniu 39 kg materiałów wybuchowych.
Kilka dni przed śmiercią do mieszkania Kliczicia wpadł przez okno ładunek, który eksplodował. Nie było go wtedy w domu. Rambo - zdaniem dziennikarzy - w ostatnich dniach się ukrywał i miał problemy z lokalną mafią. Policja sądzi, że to na jej zlecenie został zamordowany z soboty na niedzielę.
"Co najmniej" cztery zamaskowane osoby, jakie zaskoczyły go według świadków w kawiarni, mają sugerować odpowiednio wcześniejsze przygotowanie akcji, której celem był mężczyzna. Prawdopodobnie tak duża grupa osób pojawiła się też w kawiarni dlatego, że spodziewała się ze strony Rambo stawienia oporu. Nie wiadomo, czy Kliczić występujący w nagraniach tytułowanych "Born for action" miał przy sobie broń.
Autor: adso//gak / Źródło: "Dnevni list"
Źródło zdjęcia głównego: Dnevni list/YouTube