Dwa miesiące dryfował po oceanie, był świadkiem śmierci swoich trzech kompanów. By przeżyć, polował na mewy. Amerykańska straż przybrzeżna uratowała 29-letniego Kolumbijczyka z wód Pacyfiku. Znaleziono go w odległości ponad 5,6 tys. km od domu.
Mężczyzna w środę po raz pierwszy od dwóch miesięcy stanął na suchym lądzie. Straż przybrzeżna przetransportowała go do Honolulu. 29-latek jest w "dobrym stanie" i jest "szczęśliwy", że przeżył.
Mężczyzna powiedział Amerykanom, że ponad 2 miesiące temu razem z trzema kompanami wyruszył łodzią z Kolumbii. W czasie podróży uszkodzeniu uległ silnik ich małej jednostki i od tej pory dryfowali. Jedli ryby i mewy, by przeżyć.
Jego trzej towarzysze zmarli w czasie podróży.
Trzy paszporty na łodzi
26 kwietnia łódź zauważył ktoś z załogi statku transportowego. Znajdowała się w odległości niemal 3,5 tys. km na południowy-wschód od Hawajów.
Porucznik komandor John MacKinnon ze Straży Przybrzeżnej w Honolulu powiedział, że 29-latek miał wiele szczęścia, bo obszar, na który wpłynął, nie jest często uczęszczanym szlakiem komunikacyjnym.
Ciał towarzyszy nie było na łódce, ale Kolumbijczyk miał przy sobie trzy paszporty. Nie podano, jaka była przyczyna ich śmierci.
Mężczyzna został przekazany do kolumbijskiego konsulatu.
Autor: pk//rzw / Źródło: NBC News
Źródło zdjęcia głównego: US Coast Guard