Jak pisze gazeta, przeszłość osób pracujących we władzach jest weryfikowana. Mimo to sporo byłych agentów NRD-owskich służb bezpieczeństwa zajmuje wysokie stanowiska.
"Financial Times Deutschland" podaje dokładny wykaz. Tak więc we władzach Meklemburgii-Pomorza Przedniego pracuje 2247, 2942 w Brandenburgii, 800 w Turyngii, 4400 w Saksonii-Anhaltu, 2733 w Berlina oraz 4101 w Saksonii byłych agentów.
Problem powraca
W ubiegłym tygodniu media podały, że około stu takich osób pracuje w Krajowym Urzędzie Kryminalnym (LKA) Brandenburgii. Dwie z tych osób wyznaczono do ochrony domku letniskowego kanclerz Angeli Merkel w regionie Uckermark.
Wtedy to rozgorzała debata na temat liczby byłych funkcjonariuszy Stasi zatrudnionych w niemieckich władzach.
Ministerstwo spraw wewnętrznych Brandenburgii potwierdziło, że wśród pracowników LKA jest 58 dawnych funkcjonariuszy NRD-owskiej bezpieki, z których ośmiu pełni służbę w wydziale ochrony państwa.
W środę Federalny Urząd Kryminalny (BKA) także przyznał, że po zjednoczeniu Niemiec zatrudniał byłych agentów Stasi, a 23 z nich pracuje tam do dziś.
Ustawa lustracyjna złagodzona
Po zjednoczeniu Niemiec, w latach 90-tych, każdy, komu udowodniono, że był agentem Stasi, nie mógł pracować w administracji publicznej lub też uczyć w szkołach.
Kilkanaście lat później Niemcy zdecydowały się na złagodzenie ustawy lustracyjnej. Zniesiono obowiązkowe prześwietlanie wszystkich funkcjonariuszy publicznych pod kątem współpracy ze służbami bezpieczeństwa.
DETSCHE TELEKOM KORZYSTA ZE STASI
Źródło: PAP, wyborcza.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu