- Rosja była gotowa do wojny [z Gruzją - red.], ale to gruzińskie władze rozpoczęły działania zbrojne - powiedział były ambasador w Moskwie Erosi Kicmariszwili. Potem dostał długopisem i rozzłoszczeni deputowani przerwali przesłuchanie w sprawie sierpniowej wojny.
Pięciodniowa wojna osetyjska rozpoczęła się 8 sierpnia. Od jej zakończenia, strony konfliktu - Rosja i Gruzja - wzajemnie obarczają się odpowiedzialnością za jej rozpoczęcie. Gruziński prezydent Micheil Saakaszwili wielokrotnie domagał się śledztwa na arenie międzynarodowej. Swoje uzyskał, bo Unia Europejska rozpocznie kilkumiesięczne dochodzenie w tej sprawie.
"Oni nie chcą słyszeć prawdy"
Podczas przesłuchania parlamentarnego Erosi Kicmariszwili twierdził, że "od wysokiej rangi gruzińskiego urzędnika" otrzymał informacje, że Tbilisi przygotowywało "wojskowy sztorm" w Cchinwalii - stolicy zbuntowanej prowincji Osetii Południowej.
Po tym oświadczeniu, członek parlamentarnej komisji śledczej i partii rządzącego prezydenta Giwi Targamadze rzucił w dyplomatę długopisem i ze złością ruszył w jego kierunku. Przed atakiem powstrzymali go inni parlamentarzyści.
Przewodniczący ponadpartyjnej komisji nazwał zeznanie Kicmariszwiliego "nieodpowiedzialnym". - Oni nie chcą słyszeć prawdy - komentował były ambasador w Moskwie.
Kicmariszwili - wcześniej sojusznik Saakaszwilego - został odwołany z Moskwy kilka tygodni przed rozpoczęciem walk.
Źródło: Reuters