Starcia na Sri Lance. Premier składa rezygnację na ręce brata

Źródło:
PAP, Reuters

Premier Sri Lanki podał się do dymisji po starciach, jakie wybuchły tego dnia między prorządowymi i antyrządowymi demonstrantami w stolicy biznesowej kraju, Kolombo. Jak podaje Agencja Reutera, szef rządu stwierdził, że odchodzi, aby pomóc w utworzeniu tymczasowego rządu jedności.

Mieszkańcy 22-milionowej Sri Lanki od sześciu tygodni domagali się dymisji prezydenta Gotabai Rajapaksy i jego starszego brata, premiera Mahindy Rajapaksy. Protestowali przeciwko korupcji, gwałtownie rosnącym cenom, brakom elektryczności i podstawowych produktów.

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO

W poniedziałkowym oświadczeniu kancelaria premiera poinformowała, że 76-letni polityk złożył rezygnację.

W oświadczeniu, do którego dotarła Agencja Reutera, szef rządu Sri Lanki poinformował, że obchodzi, aby pomóc w stworzeniu tymczasowego rządu jedności. "Wiele zainteresowanych stron wskazało, że najlepszym rozwiązaniem obecnego kryzysu jest utworzenie tymczasowego rządu złożonego ze wszystkich partii" - podano w komunikacie.

Starcia w Kolombo

W poniedziałek, w biznesowej stolicy wyspiarskiego kraju, Kolombo, wybuchły starcia między prorządowymi i antyrządowymi protestantami. Zwolennicy władz, uzbrojeni w żelazne pręty, zaatakowali antyrządowych manifestujących w pokojowym miasteczku namiotowym Gota Go Gama, które powstało w kwietniu w administracyjnej dzielnicy Kolombo i stało się centralnym punktem ogólnokrajowych protestów.

Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych. Co najmniej dziewięć osób trafiło do szpitala w związku z urazami lub zatruciem gazem łzawiącym - informowała Agencja Reutera, powołując się na źródła medyczne.

- To pokojowy protest – powiedział Reuterowi Pasindu Senanayaka, antyrządowy protestujący. - Zaatakowali Gota Go Gama i podpalili nasze namioty. Jesteśmy teraz bezradni, błagamy o pomoc - zaapelował.

W pobliżu rozbitej i podpalonej wioski ustawiły się oddziały paramilitarne. Armia zakomunikowała, że rozmieściła również żołnierzy w okolicy.

600 demonstracji

Jak informują lankijskie media, w poniedziałek do szpitali w stołecznym Kolombo trafiło 130 poszkodowanych osób po tym, jak zwolennicy rządu, którzy wcześniej wzięli udział w spotkaniu w rezydencji premiera, zaatakowali protestujących. Media pokazały nagranie, na którym tłum wpycha do jeziora w centrum miasta samochód mający należeć do jednego z byłych ministrów.

Organizacja badawcza WatchDog szacuje, że od 30 marca w kraju odbyło się już niemal 600 antyestablishmentowych demonstracji. Policja regularnie używa przeciwko uczestnikom marszów pałek, gazu i armatek wodnych. W incydencie z 18 kwietnia mundurowi otworzyli do nich ogień, używając ostrej amunicji. Zginęła jedna osoba.

Zadłużanie kraju

Niepokoje, trwające na Sri Lance od przełomu marca i kwietnia, poprzedził wielomiesięczny, bezprecedensowy w historii kraju kryzys gospodarczy. Gwałtownie rosnące ceny żywności i braki podstawowych produktów, takich jak cukier i mleko w proszku, niedobory nafty, benzyny, oleju napędowego, gazu do gotowania i kłopoty z dostawami elektryczności oraz leków dotknęły niemal wszystkich mieszkańców wyspy. Obywatele zaczęli masowo protestować przeciwko rządowi, de facto sprawującemu władzę politycznemu klanowi Rajapaksów oraz przedstawicielom rządzących elit, krytykując powszechną korupcję i nepotyzm.

Wśród przyczyn kryzysu ekonomiści wymieniają trwające od kilkunastu lat niezrównoważone zadłużanie kraju. Do złego stanu państwowych finansów przyczyniła się także pandemia, cięcia podatków oraz wywołany zakazem używania nawozów sztucznych kryzys w rolnictwie. Rządowi zabrakło w rezultacie dewiz do spłacania zagranicznych kredytów i obsługi importu. W połowie kwietnia szef banku centralnego ogłosił, że Sri Lanka nie jest w stanie spłacać swojego zadłużenia. Trwają negocjacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym w sprawie możliwego planu pomocowego.

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: PAP, Reuters