- To akt wandalizmu - grzmi premier Czech, który potępił spalenie gigantycznej flagi Unii Europejskiej w centrum stolicy Czech. To ta flaga symbolizuje czeskie przewodnictwo w UE. - Nic po flagach okupanta nad naszą Republiką - ripostują narodowcy, którzy jednak nie przyznają się do spalenia sztandaru.
Wielka flaga unijna umieszczona w centrum Pragi z okazji czeskiego przewodnictwa w UE, w nocy ze środy na czwartek została spalona przez nieznanego sprawcę - poinformowały w czwartek czeskie media. Jest to już drugi akt wandalizmu związany z flagą, którą umieszczono na podstawie olbrzymiego metronomu na wzgórzu nad Wełtawą. Według praskich strażaków flagę spalono około godz. 23.00.
"Takich rzeczy się nie robi"
- To akt wandalizmu. Takich rzeczy się nie robi. Potępiam to - oświadczył premier Czech Mirek Topolanek.
Małe skrajnie prawicowe ugrupowanie skrytykowało w komunikacie obecność unijnej flagi w Pradze, ale nie przyznało się do jej spalenia. - Nic po flagach okupanta nad naszą Republiką, nad Pragą. Pamiętamy flagi nazistowskie i sowieckie i nie chcemy także flagi UE - napisała Partia Narodowa na swojej stronie internetowej.
Metronom na miejscu Stalina
Metronom, na którym umieszczono flagę, powstał w roku 1991 na miejscu największego na świecie pomnika sowieckiego dyktatora Józefa Stalina. Pomnik odsłonięto w roku 1955, a zburzono siedem lat później.
Po raz pierwszy flaga UE została zniszczona 1 stycznia, kiedy to odcięto jej fragment.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters Forum