Taruta został wyznaczony na gubernatora obwodu donieckiego na początku marca. Jest jednym z najbogatszych Ukraińców i posiada na wschodzie Ukrainy liczne interesy oraz rozległe wpływy. Z tego powodu władze Kijowie uznały go za odpowiednią osobę do utrzymania względnego spokoju w tym newralgicznym regionie kraju.
Gubernator odpiera zarzuty, że nie rozumie obywateli
Kijów nie konsultuje "operacji antyterrorystycznej"
Wysłannikowi TVN24 do Doniecka Łukaszowi Gonciarskiemu Taruta mówił, że "cały wschód Ukrainy boryka się z silnymi działaniami radykalnymi". Według jego oceny w różnych miastach protestuje około dziesięciu tysięcy osób. Gubernator zapewnił, że z umiarkowanymi przedstawicielami demonstrantów były prowadzone rozmowy. - W sumie nie ma między nami różnic. Doszliśmy prawie do konsensusu. Wiemy, że jest potrzeba transformacji i reform. Większość demonstrujących chce po prostu żyć lepiej - podsumował.Osiągnięciu porozumienia z demonstrującymi w Doniecku mieli przeszkodzić "ludzie w mundurach", którzy zatrzymali delegatów i zakazali im dalszych rozmów. - Tak przynajmniej nas informowano - mówił Taruta. - Jest odłam radykalny, który nie chce słuchać nikogo, ani niczego. Oni potrzebują tylko działań agresywnych. Z nimi nawet nie próbujemy rozmawiać. Z nimi powinna rozmawiać władza centralna - stwierdził.Gubernator Doniecka zastrzegł przy tym, że nie ma informacji o ogłoszonej przez Kijów "operacji antyterrorystycznej" w Donbasie. - Nie jesteśmy informowani o taki działaniach. Z nami nie jest to konsultowane i uzgadniane. Szczegółów nie znamy - powiedział.
Wojna domowa "dzięki Bogu" się nie zaczęła
Specnaz się "nie ukrywa"
Sam gubernator jest przekonany, że w regionie działają przedstawiciele rosyjskich służb specjalnych. Mieli zostać rozpoznani między innymi w Słowiańsku. - Bynajmniej nie ukrywali swoich naszywek i dystynkcji. Byli z rosyjskiego Specnazu. Rozmawiali ze sobą i słyszeli to mieszkańcy - powiedział Taruta, powołując się na informacje od podległych mu służb porządkowych.Gubernator przestrzegł, że prowokatorzy wydali cywilom broń z zajętych budynków rządowych. - Prowadzi to do chaosu. Była w poniedziałek strzelanina pomiędzy obywatelami w Słowiańsku, jedna osoba zginęła. W takiej sytuacji w ciągu kilku dni może w mieście dojść do kryzysu. Nie będzie żywności - mówił Taruta.Gubernator odrzucił przy tym twierdzenia, że na Ukrainie rozpoczęła się wojna domowa i powtórzy się sytuacja z Krymu. Jego zdaniem 10 tysięcy protestujących nie ma silnego oparcia w czterech milionach ludności całego Donbasu. Wszyscy regionalni deputowani mają być przekonani, że stosowanie siły do niczego nie prowadzi i trzeba rozmów.
Autor: mk//kdj / Źródło: TVN 24