Tłum agresywnych Libijczyków wdarł się w okolicy Bangazi do siedziby komisji wyborczej nadzorującej przygotowania do pierwszego od dekad demokratycznego głosowania. Napastnicy zdewastowali wnętrze, chcąc wyrazić pragnienie większej autonomii wschodniej części Libii.
Mężczyźni wynieśli na ulicę komputery i urny wyborcze, po czym zaczęli je niszczyć. Stosy list wyborczych, formularzy do głosowania i innych dokumentów podpalono przy wejściu do budynku.
Następnie wznieśli transparenty z napisem "Mustafa Dżalil (szef tymczasowej Narodowej Rady Libijskiej, NRL) to zdrajca Cyrenajki" oraz "Żadnych wyborów bez konstytucji". - Na miejscu nie było dostatecznie licznej ochrony, by powstrzymać napór protestujących, dlatego też ochroniarze musieli ustąpić - powiedział w Trypolisie zastępca przewodniczącego komisji wyborczej Emal al-Sajeh.
Podzielona Libia
W maju przywódcy plemienni i szefowie zbrojnych milicji ze wschodu kraju ogłosili półautonomię bogatej w ropę naftową Cyrenajki i domagali się utworzenia w Libii ustroju federalnego. Zaapelowali do mieszkańców o bojkotowanie zaplanowanych na 7 lipca wyborów do Konstytuanty, która ma opracować nową konstytucję kraju. Zdaniem samozwańczej Rady Cyrenajki wybory nie zapewnią regionowi właściwej reprezentacji we władzach. Rządząca obecnie Libią NRL wielokrotnie wyrażała sprzeciw wobec utworzenia częściowo autonomicznego regionu na wschodzie z obawy, że federalizm może doprowadzić do rozpadu Libii, niespełna rok po obaleniu dyktatora Muammara Kaddafiego. NRL ma słaby mandat, a sytuacja w niektórych częściach kraju pozostaje niestabilna. W wielu miejscach władzę sprawują bojówki, które po zakończeniu wojny nie chcą się rozbroić.
Autor: mk\mtom\k / Źródło: PAP