Rosja prowadzi w Syrii, tak jak na Ukrainie, rozgrywkę polityczną obliczoną na rozbicie jedności Europy; jest to też widowisko stanowiące element propagandy adresowanej do Rosjan - pisze w magazynie "Time" znany historyk Timothy Snyder. Więcej o sytuacji w Syrii w TVN24 Biznes i Świat oraz w "Faktach z zagranicy" o godz. 20.
Przyjrzenie się ostatniej znaczącej rosyjskiej interwencji, czyli kampanii na Ukrainie, może pomóc nam ocenić wartość tych deklaracji. Timothy Snyder
Prezydent Rosji Władimir Putin tłumaczy rosyjską interwencję w Syrii koniecznością walki z Państwem Islamskim i innymi ugrupowaniami terrorystycznymi oraz koniecznością opanowania kryzysu migracyjnego w Europie - przypomina autor.
Takie wyjaśnienie rozmija się całkowicie z rzeczywistością, a cele, jakie Putin chce osiągnąć, są zgoła przeciwne do tych, które zadeklarował - uważa Snyder.
Syria a sprawa ukraińska
Niektóre przyczyny zaangażowania Moskwy w Syrii są widoczne gołym okiem. "Po raz pierwszy, odkąd Rosja najechała Ukrainę, zawieszenie broni utrzymuje się, a to pozwoliło Moskwie wysyłać jednostki specjalne z Ukrainy do Syrii. Baza wojskowa na Krymie jest teraz wykorzystywana do transferu potęgi na południe" - pisze ekspert.
Głębsze powiązania między działaniami Rosji na Ukrainie a interwencją w Syrii "wynikają z rosyjskiej doktryny" politycznej, zgodnie z którą "autorytarni przywódcy mają legitymację prawną (do rządzenia)", podczas gdy protesty społeczne są nielegalne. Putin twierdzi, że przeciwstawia się islamskiemu terroryzmowi, ale z "podobną energią i jeszcze większą determinacją przeciwstawia się laickiej demokracji we własnym kraju i w Europie" - tłumaczy Snyder.
Na Ukrainie Rosja interweniowała po to, by "zdusić za pomocą akcji militarnej ruch demokratyczny, a w Syrii pomaga (prezydentowi Baszarowi) el-Asadowi dławić opór, nie tylko w wydaniu islamistycznym" - kontynuuje Snyder.
Z perspektywy Kremla nie ma - zdaniem Snydera - zbyt wielkiej różnicy między protestami studentów w Kijowie a islamistami w Syrii. Jedno i drugie przekłada się na potencjalne problemy w rosyjskiej polityce wewnętrznej, bo "jeśli mogą protestować w Kijowie, to czemu nie w Moskwie? Jeśli terroryzm islamistów może się sprawdzać w Syrii, to czemu nie w południowej Rosji?".
Igrzyska dla ludu
Ale szczególnie ważnym czynnikiem w kalkulacjach Kremla jest rosyjska opinia publiczna, kształtowana przede wszystkim przez telewizję. "W ostatnich dniach rosyjska telewizja całkowicie zmieniła temat, którym się zajmuje: z Ukrainy na Syrię" - wyjaśnia ekspert.
Na Ukrainie Rosja nie odniosła sukcesów, chociaż nie przeszkadzała jej zanadto Unia Europejska. "To, co zapewne rosyjscy przywódcy chcą osiągnąć w Syrii, to możliwość prowadzenia wojny bez unijnych sankcji, ale na użytek telewidzów we własnym kraju" - pisze Snyder.
"Wojna na Ukrainie nie dotyczyła nigdy samej Ukrainy. Zawsze chodziło o zniszczenie Unii Europejskiej jako takiej. Jeśli UE upadnie, to zniknie zagrożenie, że Rosjanie będą postrzegać (jej model) jako alternatywę" - kontynuuje ekspert. Jeśli UE "rozpadnie się na państwa narodowe, Rosja stanie się znacznie silniejszym graczem. Zatem Rosja stara się niszczyć UE, popierając radykałów i populistów przeciwnych europejskiej integracji" - przewiduje.
Zwiększyć exodus
Zatem doświadczenie ukraińskie "daje nam powody, by wątpić, że Rosja interweniuje w Syrii, by pomóc Europie rozwiązać kryzys migracyjny. Jej polityka może być obliczona na całkowicie odmienne skutki" - tłumaczy ekspert i dodaje, że mając wśród eurosceptyków ważnych sojuszników w walce z integracją Europy, Putin chce teraz wesprzeć Asada, by nasilić napływ uchodźców do UE, po to, by jeszcze bardziej pchnąć politykę państw unijnych na prawo.
"Europejscy przywódcy powinni rozważyć taką możliwość, że rosyjska polityka w Syrii obliczona jest na przekształcenie tego kraju w fabrykę uchodźców" - podkreśla Snyder.
Autor: //gak / Źródło: PAP