Dwóch cywilów nie żyje, a sześciu żołnierzy zostało rannych w Kolumbii, w zamachu na ludzi niszczących nielegalne uprawy koki. Śmiertelny ładunek wybuchowy nadjechał... na grzbietach osłów.
Bombę załadowaną na osły zdetonowano zdalnie, a wszystko wydarzyło się w pobliżu granicy z Wenezuelą. Śmierć cywilów, rannych i dwóch osłów potwierdził gen. policji Orlando Pineda.
Media kolumbijskie przypuszczają, że za zamachem stoją rebelianci z Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC), które finansują się m.in. z przemytu kokainy.
Nie pierwsze takie osły
Do podobnych ataków dochodziło już wcześniej. W 1996 roku FARC użyło osła obciążonego dynamitem do ataku na placówkę policji. Zginęło wtedy 11 funkcjonariuszy.
W 2003 roku z kolei użyto konia z przytroczonymi materiałami wybuchowymi. Bilans? - ośmiu zabitych.
Kolumbia, mimo prób podejmowanych przez policję i wojsko, wciąż pozostaje największym eksporterem narkotyków na świecie.
Źródło: PAP, Reuters, Huffington Post, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu