|

"Słowacja jest w miejscu, w którym brak zaufania służy za polityczny kompas"

Protesty, demonstracje i manifestacje to stały obraz słowackich ulic od kilkunastu tygodni
Protesty, demonstracje i manifestacje to stały obraz słowackich ulic od kilkunastu tygodni
Źródło: CTK Photo/Patrik Uhlir/PAP

Kontrowersyjna nowelizacja kodeksu karnego, spór o stosunek do wojny na wschodzie, próba przejęcia mediów publicznych - powrót Roberta Ficy do władzy jesienią ubiegłego roku wielokrotnie przyciągał uwagę zagranicznych mediów. Polityczne plany trzykrotnego premiera Słowacji wywołały protesty społeczne, które nie gasły od grudnia aż do środowego zamachu. Skąd bierze się słowacka polaryzacja, która mogła doprowadzić do tragedii?

Artykuł dostępny w subskrypcji
  • Słowacją od wrześniowych wyborów rządzi wyjątkowo egzotyczna koalicja - postkomuniści wraz z nacjonalistami. To na jej czele stoi premier Robert Fico.
  • Formacja Roberta Ficy - Smer (pol. Kierunek) - wygrała na Słowacji pięć z sześciu elekcji w ciągu ostatnich 18 lat.
  • Najnowsze "reformy" Ficy to m.in. likwidacja prokuratury specjalnej zajmującej się ściganiem korupcji i przestępstw gospodarczych czy powołanie w miejsce publicznej telewizji instytucji państwowej.
  • Robert Fico wstrzymał też wsparcie dla Kijowa, nie bez przyczyny oskarżany jest o prorosyjskość.
  • Polaryzacja na Słowacji od lat prowadziła do radykalizacji nastrojów politycznych.

Wymiana ciosów

Wrzesień ubiegłego roku. Kampanię przed wyborami do słowackiej Rady Narodowej kończyła fizyczna potyczka rywalizujących polityków.

Na jednej z konferencji prasowych ówczesnej opozycji pojawił się były premier Igor Matovič, który - siedząc w aucie z zamontowanymi głośnikami - postanowił zakłócić wystąpienie przeciwników. Sytuacja szybko eskalowała, a wymianę ciosów między Matovičem a wiceszefem partii Ficy Robertem Kaliňákem musiała przerwać policja.

Robert Kaliňák, wiceszef Smeru, wdał się w fizyczną potyczkę z byłym premierem Igorem Matovičem, który zakłócał jego konferencję
Robert Kaliňák, wiceszef Smeru, wdał się w fizyczną potyczkę z byłym premierem Igorem Matovičem, który zakłócał jego konferencję
Źródło: www.facebook/obycajni.ludia.a.nezavisle.osobnosti

Obrazki z tego wydarzenia obiegły światowe media i stały się symbolem politycznego napięcia, które towarzyszy Słowakom od lat. Wrześniowe wybory miały być "najważniejszymi w najnowszej historii", jak przekonywali mnie przed głosowaniem politycy wszystkich rywalizujących stron.

Smer (pol. Kierunek), czyli partia Roberta Ficy, która utraciła władzę na początku 2020 roku, po trzech latach wysunęła się na czoło sondaży i zdecydowanie parła do ponownego obsadzenia fotela szefa rządu. Wyniki pozwoliły byłemu premierowi na zbudowanie wyjątkowo egzotycznej koalicji. Z jednej strony znalazła się w niej partia Smer, polityczny pogrobowiec formacji postkomunistycznej, odwołujący się do spuścizny minionego systemu. Jej największym sojusznikiem został Hlas (Głos), czyli ugrupowanie Petera Pellegriniego, powstałe przed laty w wyniku… rozłamu w Smerze. Koalicję uzupełniła nacjonalistyczna Słowacka Partia Narodowa, bo ta - chociaż wprowadziła raptem 10 posłów (na 150 miejsc w parlamencie) - była niezbędna do utrzymania stabilnego gabinetu.

Wyniki słowackich wyborów parlamentarnych z jesieni ubiegłego roku
Wyniki słowackich wyborów parlamentarnych z jesieni ubiegłego roku
Źródło: opracowanie własne

Nowelizacja w cieniu skandali

Robert Fico w przeszłości dwukrotnie sprawował funkcję premiera. Jego formacja wygrała aż pięć z sześciu elekcji na przestrzeni ostatnich 18 lat, a on sam wyznaczał kierunki słowackiej polityki i stał się jej głównym rozgrywającym. Każda partia polityczna - nawet jeśli nie chciała - była zmuszona odwoływać się do polityki Ficy, krytykować Ficę lub komentować jego poczynania.

Po powrocie do władzy jesienią ubiegłego roku koalicja skupiona wokół Ficy szybko przystąpiła do realizacji kontrowersyjnych reform. Na pierwszy rzut poszła nowelizacja kodeksu karnego. W przepisach przewidziano likwidację prokuratury specjalnej, zajmującej się ściganiem korupcji i najcięższych przestępstw gospodarczych. Robert Fico zarzucał szefowi tego urzędu działanie "na polityczne zlecenie", bo prokuratura oskarżyła kilkadziesiąt osób związanych z poprzednimi rządami Ficy w ramach szeroko zakrojonych akcji walki z korupcją.

Słowacka scena polityczna
Słowacka scena polityczna
Źródło: PAP

Proponowane przez nową koalicję projekty ustaw zmniejszały kary za przestępstwa finansowe, przewidziano też skrócenie okresów przedawnienia za inne przewinienia. Opozycja wskazywała, że nowelizacja kodeksu ma uchronić część rządzących od więzienia, bo przynajmniej trójka posłów Smeru mogła być ścigana na podstawie poprzednich przepisów.

Pikanterii całej sytuacji dodawał fakt, że twarzą zmian w prawie był Tibor Gašpar - obecnie deputowany partii Ficy, a w przeszłości szef słowackiej policji. Gašpar kierował służbą w czasie, kiedy doszło do morderstwa dziennikarza Jana Kuciaka. Z funkcji zrezygnował na fali społecznych protestów.

Demonstracje wybuchły także teraz - opozycja wezwała do wyjścia na ulice w ramach sprzeciwu wobec nowelizacji kodeksu karnego. Mimo ośmiotygodniowych manifestacji w Bratysławie oraz w mniejszych miastach Słowacji przepisy weszły w życie i chociaż część zmian zablokował Trybunał Konstytucyjny na wniosek prezydentki Zuzany Čaputovej, prokuratura specjalna została zlikwidowana.

Swoje obawy wyraziła również Komisja Europejska, wskazując na "ubolewanie nad rozwiązaniem Prokuratury Specjalnej bez wprowadzenia zabezpieczeń". Rząd Ficy starał się uspokajać i tłumaczyć, że słowackie więzienia są przepełnione, zmiany są wyłącznie "urealnieniem" stanu faktycznego, a prokuratura "była upolityczniona".

Czaputowa
Czaputowa: atak na Roberta Fico to wielka tragedia ludzka, ale jest to także atak na państwo i demokrację
Źródło: TVN24

Polityka "czterech stron świata"

Kolejnym polem sporu między Robertem Ficą a liberalną opozycją było podejście słowackiego premiera do Ukrainy. Oskarżany o prorosyjskość Fico wstrzymał rządowe wsparcie militarne dla Kijowa, tłumacząc to dążeniami do "rozwiązań pokojowych" oraz dalszą pomocą humanitarną. Postępowa Słowacja - główny oponent polityczny Smeru - alarmowała, że Fico próbuje naruszyć międzynarodowe sojusze i rzucić kraj w objęcia Kremla. Wypowiedzi szefa słowackiego rządu dotyczące polityki międzynarodowej zyskiwały każdorazowo rozgłos poza Słowacją, ponieważ Fico wyłamywał się z ogólnoeuropejskiego bloku wsparcia dla Ukrainy.

Nienaruszalność granic to ładna teoria prawa międzynarodowego, ale Rosjanie nigdy nie oddadzą Krymu i nigdy nie opuszczą Donbasu i Ługańska.
Robert Fico w wywiadzie dla słowackiego radia publicznego, kwiecień 2024

I chociaż retoryka lidera Smeru nie zmieniła się znacząco po jesiennych wyborach, to na początku kwietnia doszło do wspólnego posiedzenia rządów Słowacji i Ukrainy na granicy obu państw. Fico oficjalnie poparł europejskie dążenia Kijowa. Przyznał też, że rosyjska inwazja była naruszeniem prawa międzynarodowego, ale jednocześnie podkreślił, że niezbędny jest pokój "za wszelką cenę".

W swoim politycznym pragmatyzmie Robert Fico podkreśla, że "są cztery strony świata, a nie wyłącznie zachód", w związku z czym chce prowadzić dialog nie tylko z partnerami europejskimi, ale także z Chinami, Wietnamem czy Rosją. Te określenia miały zostawić Ficy margines pozwalający na puszczanie oka do różnych grup wyborców.

"Czarny dzień" mediów publicznych

Trzecią kwestią polaryzującą słowackie społeczeństwo w ostatnich miesiącach była próba przejęcia mediów publicznych. Projekt ustawy został przyjęty przez rząd i wysłany do parlamentu.

Projekt ten przewiduje, że w miejsce istniejącego nadawcy publicznego, Radia i Telewizji Słowacji (RTVS), powstanie nowy podmiot - Słowacka Telewizja i Radio (STVR). Zmieni się również kierownictwo. W projekcie możemy przeczytać, że STVR stanie się "instytucją państwową", a rząd będzie miał większy wpływ na wybór zarządu oraz rady programowej. Słowacka Telewizja i Radio miałaby być zobowiązana do nadawania hymnu państwowego minimum raz dziennie, a finansowanie nadawcy byłoby powiązane z budżetem republiki.

Swój sprzeciw wobec proponowanych zmian wyraziła Europejska Unia Nadawców, zrzeszająca publiczne telewizje i stacje radiowe. Dziennikarze RTVS z kolei pojawili się pod koniec kwietnia w pracy ubrani na czarno. W oświadczeniu pracownicy publicznego nadawcy napisali:

Jeśli niezależna telewizja publiczna ma odejść do przeszłości, ogłaszamy dzień przyjęcia projektu przez rząd Czarnym Dniem RTVS.

- Przywracamy do nazwy przymiotnik "słowacki", co jest deklaracją jednoznacznie narodowego i państwotwórczego charakteru naszego nadawcy publicznego - deklarowała z kolei ministra kultury Martina Šimkovičová, która zasiada w gabinecie Ficy z rekomendacji skrajnie prawicowej Słowackiej Partii Narodowej.

- Jedynym celem (rządu Ficy - red.) jest stworzenie telewizji państwowej, która będzie po ich stronie, będzie rzecznikiem rządu i która nie będzie już niezależna - ripostował na konferencji Michal Šimečka, lider opozycyjnej Postępowej Słowacji.

Formacje przeciwne Ficy po raz kolejny przystąpiły do organizacji protestów na ulicach miast. Ostatni z nich zaplanowany był na środę, kiedy parlament miał przystąpić do prac nad projektem. Šimečka, po informacjach o zamachu na premiera, ogłosił zawieszenie kampanii Postępowej Słowacji przed wyborami do PE oraz odwołał zaplanowane demonstracje.

Według badania zleconego przez Komitet Niezależności Redakcyjnej (ang. Committee for Editorial Independence) na Słowacji zanotowano wzrost społecznych obaw o wolność mediów w tym kraju. 65 procent badanych wyraziło swój niepokój, podczas gdy jeszcze dwa lata temu odsetek ten wynosił 49 procent.

amb2
Ambasador RP w Bratysławie o napastniku, który strzelał do Roberta Ficy
Źródło: TVN24

Od słów do agresji

- Wzrost poziomu polaryzacji to rok 2018, po zabójstwie dziennikarza Jána Kuciaka. Morderstwo to doprowadziło do masowych protestów, upadku ówczesnego rządu Roberta Ficy i bezprecedensowej liczby dochodzeń w sprawie skandali politycznych, z których wiele dotyczyło bezpośredniego otoczenia Ficy - opowiada w rozmowie z tvn24.pl Lukáš Fila ze słowackiego portalu Denník N.

Napięcie między rządem i opozycją, agresywna retoryka polityczna i wzajemne oskarżenia były obecne w życiu publicznym Słowacji od lat. Sytuacja ta znajduje odzwierciedlenie w sondażach zaufania do instytucji i polityków, gdzie dominują czerwone paski, symbolizujące brak ufności. Podczas wizyty w Bratysławie, w środku kampanii wyborczej, jeden z moich rozmówców związanych z fundacją partyjną stwierdził, że "Słowacja jest w miejscu, w którym to brak zaufania służy za polityczny kompas".

PrezydentElekt
Pellegrini: ten atak jest haniebnym czynem
Źródło: TVN24

Polaryzacja ta nie dotyczy wyłącznie politycznej rywalizacji. Inicjatywa Bezpečná.žurnalistika.sk, zajmująca się monitorowaniem ataków na pracowników mediów, odnotowała 20 przypadków słownej agresji skierowanej do dziennikarzy. Aż jedenaście z nich było sprowokowanych przez polityków. W dyskursie publicznym pojawiły się porównania dziennikarzy do nazistów, oskarżenia o "sprzedajność" i ataki osobiste, których nie warto przytaczać. Większość wypowiedzi płynęła ze strony koalicji rządzącej.

- Ale wysoki stopień polaryzacji pojawiał się wielokrotnie w historii Słowacji: warto wspomnieć Słowackie Powstanie Narodowe przeciwko faszystowskiemu państwu słowackiemu (w trakcie II wojny światowej - red.) czy różnice społeczne podczas debaty nad podziałem Czechosłowacji lub w latach 90., kiedy Vladimír Mečiar (ówczesny premier - red.) prawie uniemożliwił naszą integrację z zachodnimi strukturami - dodaje Lukáš Fila z Denníka N. 

Zamach na premiera Słowacji Roberta Ficę
Zamach na premiera Słowacji Roberta Ficę
Źródło: PAP

Nakręcana od lat spirala wzajemnych oskarżeń, słownych ataków i fizycznej agresji między politykami doprowadziła do radykalizacji nastrojów społecznych. Niestety słowackie partie, chociaż wezwane przez ustępującą prezydentkę i prezydenta elekta do wyciszenia nastrojów, pogrążają się w pełnych emocji wystąpieniach. Ze względu na napiętą sytuację na niemal tydzień przerwano obrady parlamentu, licząc na opamiętanie wszystkich stron sporu.

Sytuacja na Słowacji wstrząsnęła nie tylko Bratysławą, ale także resztą europejskich stolic. Czy doprowadzi do zwycięstwa rozsądku nad politycznymi emocjami? 

Słowacją od wrześniowych wyborów rządzi wyjątkowo egzotyczna koalicja - postkomuniści wraz z nacjonalistami. To na jej czele stoi premier Robert Fico.

Formacja Roberta Ficy - Smer (pol. Kierunek) - wygrała na Słowacji pięć z sześciu elekcji w ciągu ostatnich 18 lat.

Najnowsze "reformy" Ficy to m.in. likwidacja prokuratury specjalnej zajmującej się ściganiem korupcji i przestępstw gospodarczych czy powołanie w miejsce publicznej telewizji instytucji państwowej.

Robert Fico wstrzymał też wsparcie dla Kijowa, nie bez przyczyny oskarżany jest o prorosyjskość.

Polaryzacja na Słowacji od lat prowadziła do radykalizacji nastrojów politycznych.

Czytaj także: